Wykonanie
Zazwyczaj jest tak, że soboty i niedziele są już w moim grafiku z góry zaplanowane. I chociaż są to dni typowo wypoczynkowe, gdzie każdy pozwala sobie na odrobinę luzu i "nicnierobienia", ja staram się ten wolny czas jakoś dobrze spożytkować. I tak w tym tygodniu taka wycieczka, w przyszlym znajomi z tej strony, niedziela rano coś, a po poludniu coś zupełnie innego. Wieczor na starówce (oj piekna ta nasza starówka... tak naprawdę Cagliari najpiekniejsze jest nocą...) przy kieliszku dobrego
Porto i muzyce na żywo w maleńkim lokalu, ktory nie zatracil się w dobie nowoczesnosci i caly czas ma ten sam stary dobry śródziemnomorski klimat. Noc przed tv z dobrym filmem z pobliskiej wypożyczalni. I tak zazwyczaj mijają mi bardzo intensywne weekendy. Nie lubię siedzieć i nic nie robić.Są jednak takie soboty czy niedziele, kiedy budzimy się późno i nic innego nie przychodzi do
glowy jak plaża. Tak, wiem, mieszkając na wyspie, pewnie każdy by powiedział, że odrobina wolnego czasu i zawsze byście byli na plaży. Tak do końca w gruncie rzeczy nie jest. Do tej najbliższej mam może 800 metrów, ale to wcale nie oznacza, ze
siedzę tam codziennie. Poza tym jest to plaża miejska, której tak naprawdę wcale nie lubię, bo ma okropny piach. Podobno kiedyś był tu wspanialy biały drobny piaseczek, jak na przykład u nas w Karwii. Z tego co mi wiadomo, około 10 lat temu morze wchodziło tutaj tak bardzo na plażę, że już prawie nic z niej nie zostało, stała się tak wąska. Władze miasta postanowiły więc plażę poszerzyć, szkoda tylko że najmniejszym możliwym kosztem. Zamiast nazwozić tony piachu z rajskich plaż, których na wybrzeżu jest całe mnóstwo, postanowili nie płacić za kosztowny transport i wydobyć piasek z morza... szkoda tylko, że cięcie kosztów przyczyniło się do wydobycia okropnego świństwa, które było w miarę blisko od brzegu, a więc nie kosztowało też zbyt wiele... i tak piękna, miejska, ciągnąca się kilometrami plaża Poetto zamieniła się w zwykłą brzydką plażę z jeszcze brzydszym piaskiem, pełną kamieni, kurzu i innych świństw. Fakt faktem, że uroku ciągle dodają tutaj
widoki, zawsze piękna lazurowa
woda i bary co kilkadziesiąt metrów, ustawione wzdłuż linii brzegowej, ale tak naprawdę dużo lepiej
spędza się tu czas w nocy przy słodkim mojito, niż w dzień z filtrem SPF 30.Tak wiec nieprawdą jest, że ludzie, którzy mieszkają na wyspie,
siedzą tylko na plaży. Tutaj mimo wszystko życie toczy się normalnym tempem. Od poniedziałku do soboty dzieci są w szkole, zawsze od 8 rano do ok. 13:30. Rodzice pracują, praktycznie wszyscy w rytmie śródziemnomorskim, tj. z tak zwaną "pausa pranzo" czyli przerwą na lunch, popularnie nazywaną w Polsce z hiszpańskiego "siesta". Oznacza to, ze od 9 do 13 są w pracy, od 13 do 16 w domu na obiad, a o 16 wracają do pracy i tak do 19, czasami do 20. Nie da się więc ukryć, ze całe dnie nie ma czasu na plażowanie. Morze jest tu dodatkiem, nie codziennością.Wracając jednak do tych dni kiedy to budzę się i nic innego tylko plaża w mojej głowie, chciałam się przyznać bez bicia, że wczoraj był taki dzień. W 15 minut umyłam się i byłam gotowa, żeby spędzić dzień nad morzem, 30 km za miastem, z
białym piaskiem i lazurową
wodą, gdzie nie ma nikogo oprócz kitesurfer'ow, na których cudownie jest patrzeć, a do których już niebawem dołączę! :-)No dobra, kolejne 20 minut zajęło mi przygotowanie lunchu na plażę, tzw. "insalata di riso", która jedzona na zimno jest moim ulubionym daniem plażowym. Gdyby ktoś był zainteresowany, podaję przepis :-)Składniki (dla 2-3 osób)1,5 szklanki
ryżu2
pomidory1
ser mozzarella100 g
parówki drobiowej (ja użyłam opakowanie małych paróweczek koktajlowych)2 małe ogóreczki konserwowe2 płaty
papryki w zalewie5
pieczarek w zalewie1
marchewka6 dowolnych
oliwek10
kaparów dla chętnych
groszek lub
kukurydza w niewielkiej ilości (ok. 2 łyżek)1 mała
cebulkaoliwa z oliweksólpieprzlistki świeżej
bazyliiSkładniki powinny być z lodówki.Przygotowanie:1.
Ryż gotujemy w osolonej wodzie, ugotowany chłodzimy pod strumieniem zimnej
wody.2. Wszystkie składniki kroimy na dowolnej wielkości kawałki.
Bazylię szatkujemy, mieszamy wszystko z
ryżem, przyprawiamy
solą i
pieprzem oraz dodajemy sporo
oliwy z oliwek (można wzbogacić
majonezem, ja jednak nie popieram tego rozwiązania, gdyż jest zbyt ciężkostrawne i nie zachowuje swojej świeżości na plaży :)) ...i gotowe!
Sałatkę pakujemy do torby termicznej i w
drogę! Czas na plażowanie!