ßßß
Na odpowiedzi (tylko na blogu, w komentarzach pod tą notką) czekam tylko do jutra, do godziny 12 . 00 czasu polskiego.Powodzenia!-------------------------------------------------------Aktualizacja: ogłoszenie zwycięzców!Przede wszystkim bardzo, bardzo dziękuję za Wasze liczne odpowiedzi! Wiele z nich wykorzystam jako inspiracje walentynkowe do przedstawienia na blogu, są wspaniałe! Nie mogę się nadziwić, skąd bierzecie takie pomysły; miło byłoby być Waszą Walentynką! :-)Ale wybrać musiałam, więc oto zwycięzcy:Komentarz nr 56, elexis:U nas na walentynki na pewno zrobię tiramisu - przy nim się poznaliśmy i zakochaliśmy w sobie...Jedyne co pamiętam z tego dnia to pyszny smak tiramisu i popisywanie się przede mną mojego męża. A jako kolejną słodycz - muffiny jabłkowo - gruszkowe z cynamonem i imbirem oraz fundue - owoce maczane w czekoladzie z chilli. Wszystko przemyślane - cynamon, imbir, czekolada i chilli to najlepsze afrodyzjaki..:)Komentarz nr 72, kickic:A ja planowałam - ciacho super czekoladowe, przełożone mokrym kremem, ciężkie i wilgotne. Takie, którego smak czuje się w ustach długo po zakończeniu pierwszego kawałka. Szukałam przepisu, sprawdzałam czy mam odpowiednią foremkę, jak najładniej podać..Ale czasami ktoś decyduje, że to co było najcenniejsze, ważne już nie jest i czas iść do przodu, gdzie indziej. I mimo, że tak wcale nie czuję, musiałam pogodzić się z tą decyzją, spakować foremki i domowe talerzyki, pomysły na dania pełne miłości zapamiętać, ale realizację odłożyć w czasie. I nawet jeśli walentynki to tylko pretekst do okazywania uczuć, wiem, że będą kolejnym ciężkim, wypełnionym tępym bólem dniem. Ból kiedyś minie (chyba musi, prawda?) - ale w Walentynki postaram się zadbać o siebie, zrobić brownie czy inne czekociacho, rozkoszować się smakiem i poczęstować przyjaciółkę albo mamę. I przetrwać...Komentarz nr 337, Michał:Omlet - jedyne co umiem zrobić i jedyne, czego w życiu nie przypaliłem. Mam zamiar wyciąć z niego kształt serca, o 6 rano zadzwonić do drzwi mojej Dziewczyny i po raz pierwszy wyznać jej miłość. Trzymajcie kciuki! Komentarz nr 454, Ruda Grażyna:To obsesyjne, wiem, ale uwielbiam dopasowywać słodkości do charakteru osoby obdarowywanej.Walentynki są dla mnie świętem w którym wszystkim bliskim chcę sprawić przyjemność. To święto zakochanych, ale to chyba nie znaczy, że nie mogę powiedzieć teściowej, że ją kocham? (No tak, w sumie to przyszła teściowa, ale klawa babka, więc przyjmijmy- teściowa).Uwielbiam planować co dla nich upiekę. Serio, miesiąc przed znajduję przepisy, kokoszę się jak kura na grzędzie. I czekam.To ma być coś wyjątkowego, czego nigdy nie jedli. Przeprowadzam nawet wywiad środowiskowy. Bo raz babcia dostała tort makowo- grejfrutowy, a ona mi mówi "Wnusiu ja w '78 jadłam taki w Bułgarii na wakacjach".Zawsze zaczynam od prezentu dla tej mojej niebanalnej teściowej. Problem to nie mały, bo osoba nieprzeciętna. Nieprzeciętna artystka, cudowna- do rany przyłóż, a za chwilę nie odgadniesz skąd wulkan chłodu. I to nie to, że przez złość. Po prostu jej anielska słodycz nie wytrzymuje banału codzienności.Może to trochę zbyt dosłowne, ale wiecie co jej sprezentuję?Pieczoną Alaskę.Gorąca, słodka beza, zimne, gorzkawo- czekoladowe lody i prosty, poczciwy biszkopt. Gra temperatur. To bardzo w jej stylu.Mamusia, kochana i opiekuńcza. Są czasem takie desery, podczas jedzenia których czujesz jak po twoim cieple rozchodzi się rozkoszna słodycz. Zatopisz się w fotelu, a na myśl przychodzą tylko dobre rzeczy.Taka jest mamunia muminków. Na co dzień to ona daje to wszystkim. W to święto chcę sprawić by to ona roztopiła się z przyjemności.Kruche ciasto, które złamie najtwardsze serca. I to nie na żadnej margarynie tylko na świeżutkim, pachnącym masełku. Obłędnie słodka masa kajmakowa, krem z serka mascarpone i prażone migdały.Ach i mój tatusiek. Chociaż dzisiaj jak zobaczyłam go czytającego książkę w podkoszulku mojej mamy z dekoltem w serek i śmiejącego się "że to tymczasowo bo jego rzeczy są w praniu a jest zimno w domu" mam ochotę zrobić mu różowy tort z różową masą i amarantowymi serduszkami.Ale tak serio zrobię mu biszkopt z kremem w kształcie pantofla.I mój naj, naj, Walenty, enty, enty. Moje serce najpiękniejsze. Mój Anioł, który sprawia, że mam niebo na ziemi. (Przeczytawszy to odszedł z uśmiechem na ustach do drugiego pokoju oglądać boks.)Jest uparty, skryty i często nie wiesz "o co tak naprawdę chodzi", ale jak już przebijesz tą ochronną otoczkę wypłynie lawina miłość, ciepłych słów, samej słodyczy.Chyba już wiesz co mu upiekę.Czekoladowy suflet z gorącym, płynnym, przepysznym nadzieniem.A Wam życzę Najsłodszych Walentynek w historii Waszych wypieków!-------------------------------------------------------Jeszcze raz dziękuję Wam za udział w zabawie!Zwycięzców poproszę o przesłanie swoich adresów na maila [email protected]Pozdrawiam ciepło :)Dorota