Wykonanie
W zimie
cytrusy są najlepsze. W dzieciństwie (moim) były synonimem luksusu, kęsem lepszego smaczniejszego świata. Świata pełnego kolorów, ściekającego po palcach soku i smażonej w cukrze
skórki pomarańczowej .
Pomarańcz,
pomarańcza,
pomarańczowe, soczyste, słodkie, rześkie. A znacie
cytrynę piritto o słodkim, grubym na palec albedo? Dziś mam ją w zimowej
sałatce z
cytrusów . Pycha!
Opatulona w ciepły szal siadam przy kominku z miską sałatki na kolanach. Stopy w wełnianych skarpetach wyciągam do okna, bo tam księżycowy widok - białe duszki na drzewkach magnolii i klonu, wielkie zaspy śniegu, w których kocica brodzi jak bocianica. Słucham Toma Odell i żałuję, diabelnie żałuję, że przegapiłam wieści o jego koncercie w Warszawie. A gdyby tak upiec pudło
ciasteczek, spakować flaszkę domowej
nalewki i spróbować wbić się tylnymi drzwiami?
Póki co słucham "Sense" z jego płyty " Long Way Down ", posłuchacie ze mną?
Cytrusy są jednym z niewielu pocieszeń jakie mam zimą. Od chwili, gdy spadnie pierwszy śnieg (spaść musi, więc nie
daję się zwieść temperaturze +15 w środku stycznia) czekam na roztopy. No jasne, że nie są fajne, ale dają nadzieję, na
świeże soki w brzozach, na pączkujące w zmarzniętej ziemi
cebulki krokusów i tulipanów. Soczyste
pomarańcze, nawet w listopadzie zwiastują wiosnę. Gdy piekę kolejne ciasto
klementynkowe,
pomarańczową truflę z cointreau, gdy syn wyciska sok z pół skrzynki czerwonych
pomarańczy, a ja smażę
pomarańczowe skórki w cukrze zapominam o zimie, chłodzie, zmarzniętych wczoraj uszach i przemoczonych stopach. Tylko latem nie brakuje mi
pomarańczy, bo jest tak wiele smaku, soczystości i kolorów wokół, ale zimą? Nie potrafię żyć bez
cytrusów.
Pomarańcze zjadamy przy kominku, na podwieczorek, na drugie śniadanie w szkole, na weekendowe śniadanie do french toast . Z soku z krwisto czerwonych
pomarańczy robię dzieciom
pomarańczowe karmelki z
solą i prażonymi
migdałami . Od kiedy przyjeżdżają do mnie co miesiąc skrzynki
pomarańczy prosto z Sycylii, mam pełen przegląd odmian, gatunków i smaków
cytrusów. Cieszę się listopadową Novaliną, czekam na zarumienione grudniowe Tarocco, objadam się
klementynkami, przetwarzam
cytryny na limoncello, crema di limoni i cytrynówkę . W ubiegłym roku przyjechało do mnie kilka przedziwnie wyglądających
cytryn. Takich z gigantycznym cellulitem, jak to określiła znajoma. To Piritto, odmiana
cytryny, o grubym (ok 1-1,5cm) albedo, które jest słodkie. Piritto obiera się cieniutko ze skóry (tylko tej żółtej) i kroi w plastry. Można je po prostu zjadać skropione
solą i
oliwą. Można też zrobić
sałatkę z fenkułem, czerwoną
pomarańczą i pepperoncino, którą podpowiedziała mi p. Justyna, od której przyjeżdżają
owoce. Pycha!
Rześka, chrupiąca, soczysta i niezwykle lekka
sałatka z delikatną nutą ostrości i bez jednego kryształka
soli. Lubimy rezygnować z
soli coraz bardziej. Gdyby nie to, że
cytrusy królują w środku zimy, powiedziałabym, że to "smak lata". Prostota jakich mało, a wystarczy dosłownie kilka najprostszych składników!2-3 czerwone
pomarańcze1 spory
owoc cytryny pirittopół bulwy fenkuła
oliwa z oliwekpepperoncinoświeże listki
miętyPomarańcze obierz, pokrój w plastry i usuń pestki. Piritto obierz cieniutko z żółtej skórki, pokrój w plastry i usuń pestki. Fenkuła umyj i pokrój w piórka. Pokrojone
owoce wymieszaj w misce z
oliwą, wyłóż na półmisek, oprósz pepperoncino i listkami świeżej
mięty. Pycha!