Wykonanie
Myślę, że każdy z nas potrzebuje motywacji do działania, celu, do którego będzie się dążyć. Cudownie mi się trenowało przed półmaratonem i czułam, że forma rośnie każdego dnia. Z kolei nie mając przed sobą celu tanecznego niewiele czasu spędzam na salce poza zajęciami, które prowadzę. To samo jest z nauką. Ilu z nas tak naprawdę uczy(-ło) się regularnie w ciągu roku akademickiego poza nauką na kolokwia i egzaminy? Chciałabym z pewnością siebie krzyknąć: ja! Niestety, mimo, że należę do dość obowiązkowych i dobrze zorganizowanych osób, często zarzucam sobie jednak brak motywacji i wytrwałości.Patrząc na historię moich biegów w aplikacji Runtastic zorientowałam się, że tak naprawdę nigdy nie przebiegłam 100 km w trakcie jednego miesiąca, nawet w marcu, gdy trenowałam dość mocno przed półmaratonem. I wtedy wpadłam na pomysł, żeby postawić sobie taki właśnie cel, który będzie mnie motywował do biegania przynajmniej 3-4
razy w tygodniu - wytrwale! Nie mam problemu z mobilizacją do treningów jeżeli wpadam w aktywny ciąg. Ale jak coś wybije mnie z rytmu, to potrafię zaprzepaścić pozytywne skutki intensywnych ćwiczeń.Muszę przyznać, że obiecując sobie coś przed samą sobą, moje postanowienia często kończą się porażką. Dopiero, gdy podzielę się nim z bliżej nieokreśloną liczbą osób, mam poczucie obowiązku, który chcę i muszę wypełnić, żebym mogła z uniesioną głową powiedzieć: tak jak obiecałam, tak zrobiłam. Dlatego oficjalne stawiam przed sobą wyzwanie, które będzie motywowało mnie na co dzień do wcześniejszego wstania z łóżka czy zrezygnowania z chwili przyjemności przed komputerem - przebiec 100 km w październiku!Dla niektórych 100 km może wydawać się małym wyzwaniem, jednak wiem, że jeżeli zawiesiłabym sobie poprzeczkę zbyt wysoko i nie osiągnęłabym zamierzonego celu, bardzo bym się na sobie zawiodła. Jeżeli jeszcze nigdy nie pokonałam takiego dystansu w miesiąc, to uważam, że jest to idealna ilość na pierwsze tego typu wyzwanie. Szczególnie, że w październiku ruszają zajęcia na uczelni, codziennie wieczorem prowadzę
kursy tańca i zostaną mi więc de facto tylko poranki i weekendy, aby zrealizować ten 100-kilometrowy
plan.Do swojego własnego wyzwania, dorzucam jeszcze 30 dni Plank! Pierwszy tydzień będzie pestką, bo taki czas robię na co dzień, ale jestem ciekawa czy takie wyzwania w ogóle mają prawo bytu i robię je przede wszystkim, aby to sprawdzić.Oczywiście zapraszam Was do przyłączenia się do tego wyzwania!Nie musi to być 100 km! Może być 50, 80 czy 150. Ustawcie sobie taki cel, jaki uważacie za ambitny, ale też możliwy do zrealizowania. Lepiej zrobić mały krok do przodu i wygrać, niż polec, chcąc zrobić zbyt duży.Jak liczymy?- sumujemy wszystkie dystanse powyżej 1 km [nie włączajcie Endomondo czy Runtastica, biegnąc na autobus ;) ]- jeżeli przeplatacie bieg z marszem, liczcie cały pokonany dystans,- zaokrąglajcie dystanse do setek metrów, np. 7 , 3 km,- wpisujcie
wyniki w tabelkę: dzień - dystans - czas -
suma przebiegniętych kilometrów do danego dnia. Tabelkę załączam do postu.Jest wyzwanie - musi być i nagroda !Wymyślcie sobie coś, na czym naprawdę Wam zależy lub na co macie ogromną ochotę. Jeżeli osiągnięcie postawiony przed
Wami cel - sprawcie sobie tę nagrodę.Może to być cokolwiek - wielki cheat day, nowa para butów czy torebka, kolacja w ekskluzywnej restauracji, cały dzień spędzony w łóżku czy tydzień na Bahamach... ;)Moją nagrodą będzie na pewno jakaś sportowa część odzieży – myślę, że
pora kupić nową parę spodni do biegania!Ruszam 1 października i zapraszam do wspólnego biegania!P.S. Dziękuję Natalii i Kamilowi za możliwość wzięcia udziału w sesji zdjęciowej. Powyższe zdjęcia to tylko mała część naszej wspólnej pracy, ale niedługo na pewno pojawi się ich więcej!