Wykonanie
Wczoraj w ramach remanentu w lodówce wyjęłam robione w poniedziałek kluski śląskie. Ulubiony przez moich chłopaków dodatek do potraw. Sztuk pięć konkretnie się ostało. Ilość "ni w ... ni w oko" za przeproszeniem, ale przecież wyrzucić szkoda. Mąż zapytał do czego te kluski. Na to ja: do zjedzenia. Zajęta pisaniem nie zwróciłam uwagi na działania
Męża. Po kilku minutach "wyłonił się" z kuchni z parującymi, rumianymi kluskami na talerzu. Wyglądały tak pięknie, że bez zastanowienia (po uprzednim sfotografowaniu oczywiście) rzuciliśmy się na nie razem z Chrześniakiem Bartkiem, który spędzał u nas leniwe popołudnie z okazji ferii szkolnych. Pyszota. Chrupiące, rumiane, a w środku mięciutko - ziemniaczane. Sprawdźcie sami, a nie pożałujecie.
Składniki:kluski śląskie pozostałe z obiadu (przepis znajdziecie tu)
przyprawa typu
Vegetaolej do smażeniaPrzygotowanie:Kluski kroimy w paski i wrzucamy na dobrze rozgrzany tłuszcz. Posypujemy
przyprawą typu
vegeta - wybierając z niej głównie warzywka. Obracamy by zrumieniły się z każdej strony. Pyszności gotowe. A przynajmniej mi się wydaje, że one powstały właśnie w ten sposób. To tajemnica wieloletniej praktyki
Męża w przysmażaniu kopytek i innych klusków. Nie raz i nie dwa słyszałam historie jak się do niego współpracownicy w kolejce ustawiali po smażone kopytka na drugie śniadanie w pracy. I pewnie jeszcze nie raz tę historię usłyszę ;)Pewnie także nie raz poproszę
Męża o przygotowanie smażonych śląskich. Pyszne są. Oczami wyobraźni widzę
pieczone mięsko, smażone kluski i pyszną surówkę. Wymarzony obiad. A gdyby tak oprószyć je jeszcze
chili na przykład? To i na przekąskę lepszą niż
chipsy się nadadzą te mężowskie kluseczki.Jestem pod mega wrażeniem i Wy też będziecie.