Wykonanie
Wśród nowojorskich łasuchów zapanowała nowa
moda. Teraz obiektem pożądania nie są już cupcake'i, ale cronaty (ang. cronuts). Na rynek wprowadziła je w maju działająca na Manhattanie piekarnia Dominique'a Ansela. Cukiernik, choć już wcześniej był jednym z najpopularniejszych w całych Stanach Zjednoczonych, zapewne nie marzył nawet o rozgłosie, jakie przyniosły mu nowe słodkości. Nie minął nawet miesiąc, a już pojawiają się sugestie, że cronaty staną się równie kultowe jak cupcake'i.Pierwszego dnia w sprzedaży pojawiło się 50 cronatów. Rozeszły się jak świeże bułeczki. Trzy dni później, by „załapać się” na ciacho, trzeba było pojawić się w piekarni wcześnie rano. Do godz. 9.30 wszystkie 200 sztuk zostało wyprzedanych. Teraz taka ilość znika z półek w godzinę. W czym tkwi ich sukces? Miękkie i słodkie cronaty są hybrydą sławnych
croissantów i donatów, a opracowanie ostatecznego przepisu wymagało wypróbowania dziesięciu różnych receptur.Jak powiedział redakcji Mail Online Dominique Ansel, przedkłada on jakość nad ilość, a przygotowywanie cronatów jest absorbujące. Ciasto zbliżone do tego, z jakiego robione są francuskie rogaliki, smażone jest w głębokim tłuszczu. Do cronatów, wypełnianych kremem
waniliowym, potrzeba też różanego
cukru. Pokrywa je bowiem różana polewa.Cronaty powinno zjadać się tego samego dnia, bo jak twierdzi ich twórca, świeżość
tracą po sześciu godzinach. Czy i kiedy pojawi się okazja na wypróbowanie ich poza Nowym Jorkiem? Jak podał Mail Online, zainteresowali się nimi już cukiernicy z Hongkongu, Los Angeles i Melbourne. Nie wiadomo jednak, czy poznają oni szczegółowy przepis na cronaty. Dominique Ansel postanowił je opatentować.