Wykonanie
Postanowiłam nie ulegać mroźnej aurze, dając jej prztyczka w nos w postaci
kokosowych zapachów wydobywających się z mojej kuchni.Na początek nastawiłam piekarnik na 160 stopni. Od razu zrobiło się cieplej:-)Sięgnęłam po:paczkę
wiórków kokosowych (300 g),puszkę słodzonego skondensowanego
mleka (530 ml),
aromat migdałowy (1 łyżeczka) i
cukier waniliowy (1 łyżeczka), który podobno zawiera prawdziwą
wanilię, a nie jej aromat. Pachnie bosko, więc może to prawda?Wrzuciłam wiórki i
cukier waniliowy do miski, wlałam do tego
mleko i
aromat migdałowy . Całość połączyłam ostrożnie, bo chodzi o to, żeby masa się nie zbiła, ale była w miarę puszysta.Następnie, przy pomocy łyżeczki do robienia kulek z
melona albo
arbuza, zrobiłam z masy kuleczki i ułożyłam je na blasze wyłożonej folią aluminiową. Wyszło ich ponad 50 sztuk.Całość powędrowała do piekarnika na 20 minut.Upieczone kokosanki straciły kulisty kształt, więc nie warto następnym razem tak się starać, żeby były okrągłe. Na szczęście ich forma nie wpływa na smak.Po wystudzeniu
ciasteczek, w kuchni wciąż pachnącej
kokosem, popijając gorzką
kawę przegryzałam niespiesznie słodkie niekuliste kokosanki. W ystarczyło jedynie przymknąć oczy, jednocześnie wystawiając twarz do słońca - w ciepłej kuchni ma się wrażenie, że grzeje przez szyby okienne - i wyobrazić sobie
palmy, szumiący ocean... Mmm... Zima została daleko w Polsce;-)
Kokosanki biorą udział w konkursie Wszystko o Italii "A może ciastko?" :