Wykonanie
"Dieta 5:2"Autorzy: Michael
Mosley, Mimi SpencerWydawnictwo Muza SAWarszawa 2013Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza, miałam okazję do zapoznania się ze światowym bestsellerem, książką "Dieta 5:2".Jest to moja pierwsza recenzja więc proszę Was o wyrozumiałość :)Zwykle najlepiej zaczyna się recenzję pisząc jaka książka jest niezwykła lub dla kogo właściwie jest napisana. To doskonale określa grupę odbiorców, w której gdy ktoś odnajdzie siebie lub swoje potrzeby, z reguły zainteresowany sięgnie po lekturę. Jednak łatwiej mi będzie gdy napiszę dla kogo ta książka nie jest – i jeśli odnajdziesz w tej grupie siebie, spokojnie możesz sobie odpuścić jej czytanie…chyba, że lubisz
mieć własne zdanie na każdy temat i wszystkiego doświadczyć osobiście.Otóż odchudzaniem zajmujesz się od dłuższego czasu i nie tylko dlatego, że pragniesz schudnąć, ale przede wszystkim dlatego, że chcesz zdrowo żyć, dobrze się czuć i być szczęśliwym człowiekiem. O chudnięciu wiesz, że nie dzieje się w nocy, w tydzień czy dzięki
magii. Znasz procesy zachodzące w organizmie, wiesz, że insulina wytwarzana przez trzustkę reguluje poziom
cukru we
krwi, a to wpływa na apetyt i na spalanie – na to czy organizm pobiera energię z
cukru zgromadzonego we
krwi, z glikogenu z
mięśni czy z zapasów w tkance tłuszczowej. Wiesz, że dla dobrze pracującego metabolizmu potrzebne jest dobre paliwo, dobre nastawienie emocjonalne, tlen i regularne posiłki. Wiesz, że regularne posiłki w Twoim wypadku wcale nie muszą oznaczać pięciu posiłków dziennie. Wiesz to, bo słuchasz własnego ciała, znasz je i wciąż poznajesz. Interesuje Cię to. Myślisz o tym, ale nie jesteś fanatykiem stosowania diet bezmyślnie, bo podchodzisz do tego holistycznie, a nie wybiórczo.Jeśli powyższa charakterystyka opisuje Cię choćby w części, to wiedz, że autor książki, nie wymyślił żadnej diety cud, tylko stworzył system sklejając wiedzę już nam przedstawioną przez innych oraz propaguje ten system obietnicami i sugestiami.System Mosley`a polega na tym, że pięć dni w tygodniu jesz normalnie – zalecaną, dzienną dawkę kalorii (np.2500kcal dla dorosłej kobiety), natomiast dwa dni w tygodniu stosujesz VLCD 500/600 kcal, wybierając produkty o niskim IG. Dwa dni VLCD nie powinny następować po sobie.Oto system, który proponuje książka - i co Ty na to?
Musiałam sobie odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego ten system się podoba?To proste.Autor POZWALA na jedzenie CZEGO SIĘ CHCE. Wprowadza DWA ZAKAZY, ograniczając jedzenie TYLKO dwa dni w tygodniu. Jakby mówił: "Jeśli chcesz schudnąć nie musisz odchudzać się cały tydzień. Odchudzaj się dwa
razy w tygodniu".Taki system jest o wiele bardziej atrakcyjny niż diety odchudzające ciągnące się dzień po dniu - sami przyznacie, prawda?Dlaczego to budzi entuzjazm?Bo w tej książce wspaniała jest inspiracja.Kto chce poczytać o spełniających się marzeniach - zapraszam do lektury. Autor rozpływa się w opowiadaniu o tym, jak w "magiczny" sposób zdrowiejemy, jak organizm oczyszcza się i przestajemy
mieć apetetyt na podjadanie, fast food i
słodycze.Dlaczego więc mi się to nie podoba?Bo to nie jest dobre dla nas.Nie podoba mi się ani pomysł na „wyjaśnienie” sensowności systemu 5:2 (okresowe poszczenie i niedojadanie, związek z człowiekiem pierwotnym i religią), ani to, że autor zapewnia czytelnika o "efektach" diety (utrata apetytu na
słodycze, niechęć do niezdrowego jedzenia i inne).Dodatkowo fakt jest taki, że ta książka nie odkrywa nic nowego - to po prostu pomysł na sposób odżywiania się według, którego pozostajemy na restrykcyjnej diecie odchudzającej dwa
razy w tygodniu. Nie twierdzę, że to się nie uda, lecz uważam, że to nie jest żadna nowość. Dodatkowo uważam, że to nie jest propozycja zdrowego odżywiania. Odmawianie sobie jedzenia przez cały dzień prowadzi do kompulsywnych napadów obżarstwa, do nerwowości, do spadków nastroju i energii.Konkludując moją pewnie niezwykle nieprofesjonalną recenzję,
powiem tak: obietnica "dziś nie zjesz, ale jutro zjesz co chcesz, w dodatku i tak schudniesz", jest z penwością kusząca, ale w mojej opinii nie jest dobra dla naszego zdrowia ogólnie. Nie jest dobra dla naszego ducha, samopoczucia, psychiki, uśmiechu, nastroju, organizmu, oddechu i entuzjazmu. Nie mam nic przeciwko dietom oczyszczającym, które rozpoczynają się, trwają określony czas i kończą się. Nie mam nic przeciwko postom, które często sama stosuję. Jednak idea 5:2
kłóci się z moim pojęciem o zdrowej diecie, zdrowym stylu życia i zdrowym odżywianiu.CO WY NA TO SIOSTRY? ;)