Wykonanie

Ciasto upieczone z okazji Walentynek (każda jest dobra, żeby coś słodkiego zjeść;)Ciasto
bezowe:* 6
białek - robiłam z mrożonych, bo dopiero niedawno się dowiedziałam, że
białka można mrozić i jest to genialne dla mnie odkrycie* 130 g fruktozy^* 130 g (szklanka) zmielonych
orzechów włoskich i laskowych* 100 g
suszonych moreli - w oryginale
żurawina i
figi* 100 g
gorzkiej czekolady - w oryginale pół na pół gorzka i
mleczna^ dopisek 2014: już nie używam fruktozy, zastąpił ją
ksylitolPrzed przystąpieniem do pieczenia włączyłam piekarnik na 170*C. Dno tortownicy o śr. 21 cm wyłożyłam papierem do pieczenia.
Białka ubiłam na sztywną pianę, dodając stopniowo pod koniec ubijania fruktozę. Do piany wsypałam zmielone
orzechy, zmielone drobno
morele, a na koniec wlałam roztopioną i przestudzoną
czekoladę. W oryginale
czekolada była starta na tarce, ale nie bardzo mi się chciało ścierać. Wymieszałam bardzo dokładnie z pianą, ale chyba przesadziłam z mieszaniem (albo to przez tę
czekoladę stopioną, a nie startą), bo ciasto nie wyszło takie całkiem
bezowe, czyli chrupiące na zewnątrz, co zresztą w niczym mu nie ujęło;)Masę przełożyłam do tortownicy i piekłam ok. 50 min. Wyrosło,
potem lekko opadło.Na przestudzone ciasto położyłam krem.Krem:* 250 g
mascarpone* 4-6 łyżek nutelli - ja dałam 6* 2-3 łyżki
soku z cytryny - w oryginale był
likier cytrusowySkładniki wymieszałam, rozsmarowałam na cieście, a na koniec obficie posypałam startą
gorzką czekoladą - ok. 4 kostki. Nie wiem jak uzyskuje się takie grube wiórka, bo mnie na tarce o grubych oczkach wyszły całkiem drobniutkie. Ale to i tak żadnego znaczenia nie ma, bo ciasto przeprzeprzepyszne!!!! Jedno z najlepszych ciast, jakie robiłam i jakie
jadłam! Nawet moja mama, która za ciastami nie przepada była zachwycona.Polecam bardzo, w oryginale jest zrobione w większej tortownicy, a więc wychodzi niższe i z mniejszą ilością kremu. Ale te proporcje jakie u mnie wyszły są super!Aha, na zdjęciu wygląda na ciężkie, w rodzaju brownie, a w rzeczywistości jest lekkie i puszyste, naprawdę warte grzechu:)