ßßß
Smoothie bowls – czyli miseczki z gęstym smoothie i dodatkami.Może ciężko w to uwierzyć, ale przez pierwsze dwa tygodnie naszego pobytu tutaj wcale nie miałam ochoty ich spróbować. Wydawały mi się takie przereklamowane. Wiecie – ładne, ale niesmaczne. Do czasu aż zamówiliśmy pierwszą miseczkę. Zakochałam się od pierwszego spróbowania! Oni naprawdę potrafią to robić. Dosmaczyć, stworzyć idealną konsystencję… I jeszcze pięknie podać. Uwielbiam. Ta ze zdjęcia jest z Peloton Supershop, czyli miejsca, do którego bardzo nam po drodze. I w przenośni i dosłownie. Mamy tam bardzo blisko, jedziemy skuterem kilka minut i wszystko nam tam smakuje (oprócz kawy, ale to inna sprawa).
Peloton serwuje też smoothie bowle z dodatkiem spiruliny – zielonej i niebieskiej. Efekt jest niesamowity!
Placki z bitą śmietaną kokosowąBita śmietana kokosowa idealnie pasuje do grubiutkich placuszków w stylu amerykańskich pancakes. Do tego świeże truskawki, karmelizowany banan i dużo syropu kokosowego. Na koniec dużo posypki z prażonego kokosa. Piękne i bardzo smaczne. Takie śniadanie zjeliśmy również w Pelotonie i naprawdę łatwo je odtworzyć w domu!
Tofucznica z dodatkamiZakochałam się w tym serwowaniu dań na drewnianych tacach albo po prostu deskach. Wygląda to wspaniale, szczególnie jak dobierzemy do tego małe, drewniane miseczki. Taka tofucznica z różnymi dodatkami i chlebem z pesto to również danie z Pelotona.
Tosty – przeróżne.W każdym miejscu serwującym śniadania w karcie dań znajdziecie wybór tostów. Najczęściej do wyboru jest kilka różnych typów chleba – żytni, na zakwasie czy bezglutenowy. Chleb jest zwykle bardzo chrupiący i mocno „stostowany”. W restauracji Kynd zamówiliśmy tosty z pesto i tofucznicą, serwowane z domową „kiełbaską” z ziemniaków, buraczanym hummusem oraz fasolką szparagową.
Mysore Dosa – naleśniki z ziemniakami w wersji indyjskiej.Cieniutkie i chrupiące, przygotowane na bazie fermentowanego ryżu i soczewicy. W środku znajduje się nadzienie z ziemniaków z przyprawami, obok naleśnika znajduje się malutka miseczka dalu z soczewicy, pasty z kolendry (dla mnie fujka, bo mi kolendra przypomina mydło)* i czatneja z kokosa i tamaryndowca. Całość została podana na blaszanej tacy wyłożonej liściem bananowca. Sosy również znajdowały się w małych blaszanych miseczkach.To danie jest serwowane w restauracji Samadi, w której panuje niesamowity klimat i spokój, który tylko potęgują osoby ćwiczące nieopodal jogę (Samadi to nie tylko restauracja, ale też szkoła jogi i sklep!).
* część osób na Świecie posiada pewną modyfikację w genach i kolendra smakuje dla nich naprawdę okropnie, ja się do nich zaliczam.Bowle różnościMiski, których bazą jest sałata z sosem, a do tego dużo różnych dodatków białkowych, posypek, warzyw itp. Uwielbiam taki typ jedzenia. Moją ulubioną jest miseczka sprzedawana w Cafe Organic, zakochałam się w niej na zabój i jadłam już trzy razy. Bazą jest sałąta rzymska i komosa ryżowa z pysznym sosem na bazie tahini do tego gotowane na parze brokuły, tarte surowe buraki, tasiemki ogórków, kiełki, „twarożek” z nerkowców, prażona ciecierzyca, grillowana cukinia i papryka, dyniowe falafelki polane sosem z dyni, hummus buraczany, pestki dyni i kawałek chleba z pesto. Ufff… dużo tego, prawda? A to wszystko bardzo do siebie pasuje i jest połączeniem idealnym.
