Wykonanie
Znakomite pączusie, puszyste, delikatne, a przy tym naprawdę łatwe. Z
ciastem pięknie się pracuje, rośnie szybko, tylko z moimi obrączkami coś mi słabo poszło :DD, nie wpłynęło to na ich smak, bo zostały pożarte błyskawicznie, przepis na 30 sporych sztuk.
inspiracja stądzaczyn:1 i 1/3 szklanki
mleka w temp. ciała50 gramów
drożdży2 płaskie łyżki
cukru2 kopiaste łyżki
mąki pszennej (polecam
tortową)ciasto właściwe;200 gramów ugotowanych, ostudzonych i dobrze pogniecionych
ziemniaków (ugotowanych bez
soli)700 gramów
mąki pszennej tortowej2 łyżeczki
spirytusu,
wódki lub
octu80 gramów stopionego i schłodzonego
masła2 łyżki
cukru waniliowego3
żółtka (z
jajek M)1
jajo (M)2 szczypty
solido nadziania:350 - 400 gramów
marmolady (można oczywiście użyć nutelli, budyniu, co lubicie)
cukier puder lub
lukierRobimy zaczyn.Do miski wlewamy
mleko, wsypujemy
cukier,
mąkę,
drożdże, wszystko mieszamy dokładnie, odstawiamy na około 20 minut w ciepłe miejsce by urosły (mniej więcej 2 - 3 krotnie).
Resztę
mąki przesiewamy z
solą,
cukrem waniliowym, dodajemy
ziemniaki,
żółtka,
jajo,
spirytus lub
wódkę oraz stopione
masło, stopniowo dodajemy wyrośnięty i wymieszany rozczyn zagniatając elastyczne ciasto.
Jeśli się mocno klei możemy odrobinę podsypać
mąką, jeśli jest zbyt suche możemy podlać odrobiną
mleka.Ciasto wkładamy do obsypanej
mąką sporej miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do potrojenia objętości, u mnie to było około 65 minut.
Po wyrośnięciu ciasto krótko, ale dokładnie zagniatamy by je odgazować.Następnie dzielimy je na dwie równe części. Jedną z nich przykrywamy ściereczką by nie obeschła i odstawiamy na bok. Drugi kawałek ciasta wałkujemy na lekko (!) obsypanym
mąką blacie na grubość około 2 cm. Szklanką lub
kubkiem wykrawamy kółka (miałam kubek o średnicy 9 cm).Układamy je na lekko(!) omączonej tacy lub na przykład na stolnicy, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na około 35 - 40 minut. Mają podwoić swoją objętość.
W szerokim rondlu lub głębokiej patelni podgrzewamy
olej, kiedy włożony drewniany trzonek będzie powodował odrywanie się bąbelków z dna garnka, czyli jakby "się smażył", na pierwsze smażenie wkładamy około 3 - 4 pączków i od razu przykrywamy garnek pokrywką (koniecznie!). Wiadomo, że najlepiej gdyby pokrywka była przezroczysta, ale jeśli takowej nie posiadamy, oczywiście od czasu do czasu możemy pod nią zerkać, żeby naszych pączków zanadto nie przysmażyć.UWAGA: Pączki mają swobodnie pływać w
oleju,
mieć wokół siebie sporo luzu i mają się "bujać" podczas ich "szturchnięcia" :)Smażymy pączusie na MAŁYM ogniu, to ważne. Mają powoli się przysmażyć i "napuchnąć", a nie przysmażyć szybko i być surowe w środku.Kiedy pączki przybiorą ciemno złoty kolor, przekręcamy je na drugą stronę. Niektórzy czytałam, używają do tego dwóch patyczków do szaszłyków, ja po prostu używam trzonka drewnianego, którym leciutko podważam pączka i on ładnie przekręca się na drugą stronę.UWAGA: Kiedy pączki smażą się już z drugiej strony, nie potrzeba ich przykrywać.
Kiedy są ładnie rumiane, przekładamy je na ręcznik papierowy i odsączamy z tłuszczu.Kiedy lekko przestygną, zabieramy się za nadziewanie.Do nadziewania użyć najlepiej tylki z długą końcówką. Przekłuć pączka i wcisnąć
marmoladę.UWAGA: Wiadomo, że nie wiemy do końca ile tej
marmolady już wcisnęliśmy, łatwo to sprawdzić, po wyciągnięciu tylki nadzienie ma nam lekko wypłynąć.
Kiedy nasze pączki już są nadziane, możemy przystąpić do pudrowania, lukrowania lub oblewania
czekoladą, smacznego :)