Wykonanie
Do miejsca zwanego Papryczki 5 wybrałam się w tygodniu pewnego ciepłego, jesiennego wieczora. W drzwiach przywitał mnie zapach pizzy. Uwielbiam go. Kojarzy mi się z ciepłem i przytulnością. Samo wnętrze mimo tego, że nie jest w moim typie - jestem fanką monochromatycznych wnętrz, gołego betonu i szkła - to nie odmówię mu przytulności. Lokal o dość sporych gabarytach, fajnie zagospodarowany, stoliki dające intymność - nie znoszę kiedy sąsiad zagląda mi w talerz. Gablotki wypełnione
winem, ciężkie ozdobne żyrandole i gra światła, która dopełnia całość tworząc aurę komfortu.W karcie oprócz pizzy, znajdziecie sezonowe specjały, kuchnie włoską, europejską i marokańską. Jeżeli zadacie sobie trud na rozmowę z kelnerem dowiecie się, że Szef Kuchni eksperymentuje a sama restauracja stara się wyjść z zaszufladkowania i etykiety kuchni włoskiej, rozwinąć skrzydła o nowe propozycje. I to powinno Wam otworzyć umysł aby razem z Szefem Kuchni oddać się zmianą jakie on proponuje. Niektóre dania powaliły mnie na
łopatki.Takim była Marsylska Zupa Rybna (19 zł). Coś niesamowitego! Idealny, delikatny
bulion, z wyczuwalnym posmakiem ryb ale nie zabijający smaku przypraw z wielkimi kawałkami
owoców morza. CUDOWNE! Kolejnym daniem, które mnie zachwyciło była przystawka
Mozzarella di bufala z
radicchio i
pomidorami (21 zł). Kiedy ją zamawiałam nie byłam przekonana. Lubię bardziej treściwe przystawki, pewnie zauważyliście, że sałatki nie pojawiają się w moich kulinarnych przygodach. Jednak ten wyjątkowy włoski
ser podbił moje podniebienie zwłaszcza, że był w asyście słodkawych
pomidorków cherry,
radicchio czyli
cykorią włoską i pysznym pesto. Świeże
pieczywko dopełniło mojego szczęścia na talerzu a lampka Proseco jako aperitif idealnie skomponował się z całością.Fajny był też tatar z
łososia (18 zł) ponieważ nie był zbyt drobno pokrojony. To ważne, bo czasami zdarzało mi się jeść w restauracjach papkę. Wolę kiedy tatar z
łososia, w przeciwieństwie do wołowego, nie jest zbyt drobno posiekany i przegryza się z
kaparami,
sokiem z cytryny,
koperkiem - uwielbiam! Nigdy nie
jadłam zupy z
czosnku (9 zł) i chociaż wahałam się pomiędzy kremem z
pasternaku z
jabłka (9 zł) to jednak czosnkowa zwyciężyła. Jestem olbrzymią fanką zup. Sama uwielbiam je robić i zaskakiwać ludzi
smakami jakie można osiągnąć oraz produktami, z których można zrobić zupę. Czosnkowa na pewno pojawi się też na moim
stole myślę, że zaskakując wszystkich swoją delikatnością podobnie jak mnie.Ledwo już siedziałam ciesząc się, że kalorie, które pochłonęłam ukryję pod jesiennymi ciuchami, kiedy kelner dosłownie skusił mnie na deser. Jestem fanką słodkości ale głównie tych restauracyjnych. Na co dzień wolę słone niż słodkie i prędzej znajdziecie u mnie w szafce
rozmarynowe paluszki grissini niż
czekoladę. Deser tiramisu (13 zł) był podany w takiej formie jak lubię. Bardziej musu niż klasycznego tiramisu i zdecydowanie ja preferuje właśnie takie podanie.W Papryczki 5 spędziłam długi, miły wieczór. Poświęciłam czas na przestudiowanie karty, która jak dla mnie jest zbyt bogata, co jednak skłania mnie do powrotu w celu przetestowania kolejnej jej pozycji. I pizzy, bo słyszałam, że jest naprawdę dobra. Z przyjemnością tam
wrócę bo eksperymenty Szefa Kuchni i jego otwarty umysł na rozwinięcie tego miejsca jest dla mnie fascynującą przygodą.