ßßß Cookit - przepis na Łosiu!

Łosiu!

nazwa

Wykonanie

Pół minuty oddechu między dwoma tonami pierników do upieczenia. Pięć przepisów, jeden za drugim. Święta! Pozagniatać ciasto, wycinać foremkami - i to jeszcze żeby nie wszystkie pierniki były takie same. Trzeba mieć fantazję, dziadku. Hmm. Trzeba mieć fantazję i foremki, synku? Więc przekładam na blachę, wkładam, wyciągam, wkładam, wyciągam i tak do nieskończoności, a w międzyczasie (tak, wiem, nie ma czegoś takiego jak międzyczas) wycinam i przekładam wszystko, co ma świąteczny kształt, na blachę. Pachnie miodem, cynamonem i goździkami - wszędzie. Bo pierniki już tak mają - robisz w kuchni, pachnie już od wejścia.
Kocham pierniki. Tą całą otoczkę wokół nich. Mogę wpadać w taki maraton co święta. I wpadam. Raz czy drugi się nie wyśpię, ale to nieważne. Kuchnia daje moc. Ooo tak... Oby ta moc, w duchu ekologii, była pozyskiwana ze źródeł odnawialnych :)
Sama nie wiem jakie te pierniki są. Tak, świąteczne, to wiadomo. Wszystkie pierniki, co roku, na wszystkich blogach są świąteczne. No bo jak niby mają nie być, kiedy pieczone tylko na święta? Nazwa do kosza. Sypnęłam do nich więcej przyprawy do pierników i kakao niż normalnie. To może korzenne? Hipoteza znowu pada - bo znowu wszystkie, co roku... i tak dalej. Czekoladowe? Tak, mają w sobie dużo kakao i przez to są ciemniejsze. Ważne, żeby ich nie spalić - nie trzymajcie ich w piekarniku dłużej niż czas podany w przepisie. Ciasto idealnie się rozwałkowuje, nie jest ani za suche, ani za klejące. Moja rada: nie schładzajcie go za długo. P wyrobieniu schłodźcie tylko, żeby nie wałkować bardzo ciepłego, ale nie musicie wstawiać do lodówki. A już na pewno nie zostawiajcie na noc. Będzie wam się rano nieciekawie wałkowało. Bo to pierniczki ekspresowe - wymieszać wszystko, zagnieść i upiec w tym samym dniu. Bez czekania.
Przepis trochę zmieniony na moje od Ani .
Pierniki bardzo korzenne, bardzo czekoladowe i bardzo ich dużo
Składniki na bardzo dużo - mi wyszło 120:
5 jaj
0,5 kg cukru
1,5 kg mąki
0,5 kg miodu
0,5 kg masła
0,5 łyżki sody
1 proszek do pieczenia
8 dkg kakao
8 dkg przyprawy do pierników
zmielony cynamon i goździki (po małej łyżeczce)
Przygotowanie: 1. Połowę cukru rozpuszczamy razem z tłuszczem i miodem, po przestudzeniu dodajemy je do reszty składników.
2. Resztę cukru ubijamy z 5 jajkami, do rozpuszczenia cukru.
3.Do miski wsypujemy mąkę, przyprawy, kakao, sodę, proszek - do tego wlewamy przestudzoną masę i ubite jajka.
4. Wszystko dobrze wyrabiamy. (Ciasto jest podatne i bardzo plastyczne, nie ma z tym najmniejszych kłopotów).
5. Odstawiamy na parę dni w chłodne miejsce (lub przygotowujemy od razu, gdy czas nagli...)
6. Rozwałkowujemy na grubość 5 mm, wykrawamy foremką pierniczki.
7. Pieczemy w temp. 170° około 10 minut.
Helen Fielding, Dziennik Bridget Jones
No właśnie. Z przykrością przyznać muszę, że Bridget Jones się fajnie ogląda. Albo fajnie czyta, jeśli nie widziało się filmu i nie wie się, o co chodzi. Ale książka po filmie to w tym wypadku wariant najgorszy z możliwych. To taki mały koszmarek: czytam i, no cholera, nudzi mi się. Wiem co będzie potem, wiem co było przedtem, a jak nie wiem, to się domyślę - czyli tak, jakbym wiedziała. Ale ale, ta książka jest niesamowicie sympatyczna pod względem języka. Pani Zuzi, która tłumaczyła, w pas się kłaniam. Z samego tłumaczenia można płakać ze śmiechu.
A postanowienie noworoczne? Tez sobie co roku robię. Nie taki, inne. Pisze sobie na kolorowej karteczce, zazwyczaj w kolorze najbardziej walącym po oczach, żeby mi o sobie przypominała od czasu do czasu. Bardzo od czasu, bo po paru dniach ląduje przywalona tysiącem innych karteczek o podobnej kolorystyce (sprawy na już i na wczoraj). W moich postanowieniach mam zupełnie inne rzeczy. Ale bridżitowskie postanowienie z książkami jest do wklepania w mózg. TAK, nie kupować książek, tylko dlatego, że są znane i dużo dookoła szumu, jeśli to nie moja półka. A ja też mam swoje antypółki, do których się w księgarniach nie zbliżam.
Źródło:http://bookmeacookie.blogspot.com/2010/12/osiu.html