Wykonanie
Wreszcie je zrobiłam! Prześladowały mnie, chodziły za mną i nękały od jakiegoś czasu. Najpierw była Dagmara,
potem Dorotus, Cudawianki i wreszcie Majanka . I nareszcie ja! Bounty to jeden z tych przepisów, które atakowały mnie z każdej strony i tylko prosiły się o to, żeby je wreszcie zrobić. Tymbardziej, że U. uwielbia wszystko co z
kokosem związane i jak tylko wspomniałam, że chcę zrobić bounty był zachwycony i codziennie dopingował mnie do ich wykonania. To był pierwszy, ale z pewnością nie ostatni raz, kiedy się za nie zabrałam. Domowe kuleczki bounty są tak dobre, że na pewno
będę do nich wracać :) Nawet moja uraza do słodkości, które trzeba obtaczać w
czekoladzie, ze względu na każdorazowe brudzenie się i oblepianie nią, z co za tym idzie stres związany z tym, że nie uda mi się ich obtoczyć tak jak trzeba, jest już coraz mniejsza. W każdym razie pracuje nad tym :)
Składniki:250 g
wiórków kokosowych100 ml
śmietanki kremówki70 g
cukru pudru70 g
masłakilka kropli esencji waniliowej200 - 250 g
mlecznej czekoladyPrzygotowanie:W naczyniu wymieszać wiórki z
cukrem pudrem. W małym garnuszku podgrzać kremówkę i
masło, i poczekać aż
masło się rozpuści. Zdjąć z ognia, wlać na wiórki. Dodać aromat i wymieszać. Z mikstury trzeba uformować kulki wielkości
orzecha włoskiego (ściskać wiórki w dłoni, formować kształt kulek - zadanie ułatwią dłonie zwilżone w zimnej wodzie). Układać je na papierze do pieczenia, przykryć folią aluminiową, schłodzić przez minimum godzinę. Po tym czasie rozpuścić
mleczną czekoladę (w kąpieli
wodnej lub mikrofali). Każdą kulkę zanurzyć w
czekoladzie (można sobie pomóc wykałaczką, widelcem albo łyżką), wyłożyć na papier, by
czekolada stwardniała. Dobrze jest gotowe kulki włożyć do lodówki -
czekolada szybciej stwardnieje. Można je tam zostawić na całą noc, ale ok. pół godziny przed podaniem wyjąć, żeby
czekolada nie była za twarda, a nasze Bunty - za zimne. Gotowe można przechowywać w lodówce (jeśli dłuższy czas) lub w miarę suchym, chłodnym miejscu (jeśli mają być szybko zjedzone).