Wykonanie
Do tej
pory miałam okazję oglądać to piękne miasto z okien samolotu/autobusu/dworca. Tym razem spędziłam w Göteborgu kilka godzin wraz z koleżanką, która zabrała nas na krótką wycieczkę.Przed wyjściem obowiązkowo trzeba coś zjeść. Tym razem była to pizza na cieście z
mąki bezglutenowej.
Po posiłku udaliśmy się.. w pogoń za tramwajem – koniecznie chcieliśmy zdążyć przez zamknięciem sklepu z muminkowymi rzeczami, a nikt z nas nie pomyślał wcześniej, że jest sobota i sklepy są otwarte krócej. Na szczęście po szaleńczym wyścigu z czasem (i dwóch przesiadkach) dotarliśmy tuż przed zamknięciem. Po czasie zorientowałam się, że w tym zamieszaniu nie zrobiłam zdjęcia witrynie…
Po małych muminkowych zakupach poszliśmy na wielką
cynamonową bułeczkę.
To chyba najlepsza lemoniada w butelce jaką piłam – cudownie kwaśna.
Schody na taras widokowy.. Dokładnie to CZĘŚĆ schodów na taras widokowy…
Nie
powiem, jak dotarliśmy na górę miałam dosyć wszystkiego.. Ale warto było, bo widok był fantastyczny.
W zeszłym roku ta książka była w księgarni u Babci na promocji za 199SEK. Nie kupiłam jej. Planowałam kupić w tym roku, ale jak zobaczyłam cenę (349SEK) zrezygnowałam… Może uda mi się na nią odłożyć do następnej wizyty w Szwecji.
Moje ulubione koniki z Dalarna. Nie wiem co w nich jest takiego, ale je uwielbiam. Tanie niestety nie są…
Na przykład taki breloczek kosztuje tyle, co metalowy kubeczek z Muminkami… W tym roku postawiłam na kubeczek, który zobaczycie we wrześniowym „szwedzkim” haulu.
Leila jest w Szwecji kulinarną gwiazdą. Oprócz programów telewizyjnych i książek, ma również sklep z wyposażeniem kuchni. Dużo rzeczy, które tam znajdziecie jest w bardzo amerykańskim bądź brytyjskim stylu. W Göteborgu ma niewielkie stoisko w jednym z centrów handlowych.
Niestety na tym zdjęciu tego nie widać, ale niebieski rondelek jest przepiękny. Na pewno znajdzie się na liście moich wymarzonych prezentów w tym roku.
O LUSH słyszałam dużo dobrego, dlatego jak wyczytałam w ulotce centrum handlowego, że mają w nim swój sklep musiałam do niego zajrzeć. W jakimś totalnym zaćmieniu umysłu uznałam, że jednak nic nie kupię (mimo, że kilka rzeczy wpadło mi w oko), bo przecież nie mam wanny, tylko prysznic… W domu w Warszawie.. U Babci jest wanna…
Obowiązkowa
herbata z bąblami – całkiem niezła. Żelki i tapioka miały bardzo przyjemną, mięciutką konsystencję, ale niestety nie miały smaku.. W przeciwieństwie do
herbaty, która była bardzo owocowa.
Na dzisiaj to już koniec – jutro druga porcja zdjęć z Göteborga! :)