ßßß
Zaczęliśmy od Sloppy Joe (wołowina, ser, jalapeno, kolendra) i Chorizo (chorizo ze śliwką w boczku, rukola, pomidorki).Sloppy Joe – z czerwoną kiełbaską – soczystą, z zewnątrz idealnie przysmażoną, z wyraźnym, czosnkowym aromatem. Do tego wołowina w formie sosu z mielonym mięsem, lekko ciągnący się, roztopiony ser, jalapeno dla odrobiny ostrości i świeża kolendra. Rewelacja. I tak jak jestem fanką hot dogowych bułek podgrzewanych na parze, tak tutaj podpieczone pieczywo jak najbardziej pasowało.Chorizo – zamiast kiełbaski w tradycyjnej formie – kawałki chorizo, wraz z suszoną śliwką zawinięte w boczek. Może odrobinę za mocno zgrillowane, ale i tak smakowały wybornie. Do tego stopnia, że „podkradłam” pomysł do kanapek dla B do pracy. Do tego pokrojone, małe pomidorki, sos i rukola. Ze względu na to, że chorizo jest w 4 kawałkach ułożonych w poprzek, a nie wzdłuż bułki, mniej wygodnie się je, ale warto „pomęczyć” się dla tego smaku. Jeśli miałabym coś zmienić w „Chorizo”, pokroiłabym trochę drobniej pomidorki – może nie w drobną kosteczkę, ale może ćwiartki? Na pewno wygodniej by się jadło.
Jeśli myślicie, że na tym zakończyliśmy testowanie Easy Rider-a, to jesteście w błędzie. Hot dogi były na tyle smaczne, że zamówiliśmy po jeszcze jednym na wynos. I tak ja wybrałam Classic (ogórek, cebulka prażona), natomiast B skusił się na BBQ Beans & Bacon (bbq z fasolą i boczkiem, ser).Classic – o kiełbasce nie będę pisać – była tak samo dobra, jak w poprzednim hot dogu. Natomiast zupełnie nie podeszły mi ogórki. Uwielbiam wszelkie rodzaje konserwowych/kiszonych ogórków, ale te były dla mnie zbyt octowe. Żeby nie krytykować ich w 100% dodam, że robiły „chrup” przy jedzeniu, nawet po podróży samochodem w pakunku z folii aluminiowej, w której było im raczej ciepło. Także myślę, że jak lubicie octowe ogórki, to będziecie zachwyceni. Do tego moja ulubiona prażona cebulka, ketchup i musztarda.BBQ Beans & Bacon – powiem krótko – rewelacja. Gęsty sos z fasolą, do tego mnóstwo ciągnącego się sera i dymka na wierzchu. Kiełbaska znakomita, jak w pozostałych. Można się porządnie ubrudzić podczas jedzenia, ale warto zaryzykować.Do każdego hot doga otrzymaliśmy porcję frytek, które były chrupiące i idealnie posolone (chociaż znam przynajmniej jedną osobę, która by je na pewno posoliła bardziej, ale to „wyjątkowy przypadek”).Podsumowując – jak gdzieś zobaczycie fioletowy food truck z napisem Easy Rider – skierujcie swe kroki w jego stronę. Przesympatyczna ekipa przygotuje dla Was rewelacyjne hot dogi z mnóstwem świeżych dodatków i chrupiącymi frytkami. Czego można chcieć więcej?Tak już zupełnie na koniec – mi brakowało jednej, jedynej rzeczy w ofercie (oprócz ciastek, których akurat tego dnia nie mieli – co jestem w stanie zrozumieć, bo był to ich drugi dzień na ulicach i jeszcze się z „uliczną” rzeczywistością oswajają).. zwykłej, najzwyklejszej.. parówki.