Wykonanie
‚Najpierw, dzięki Ewie, trafiłam na pewien blog i na to zdjęcie – klik . I choć (tak jak
pisałam już poprzednio) sierpniowe temperatury zachęcają bardziej do omijania piekarnika niż do jego używania, to
sorbet (sherbet) z pieczonych
brzoskwiń natychmiast przemówił do mojej wyobraźni. Krótkie poszukiwania zdjęć o tej nazwie w internecie okazały się bardzo
owocne i już kilka minut później trafiłam na przepis i na bloga, z którego pochodzi to apetyczne zdjęcie.Jako iż chciałam otrzymać jak najbardziej intensywny
brzoskwiniowy smak (a jak najmniej ‘mleczny’), postanowiłam zamienić
śmietanę na
jogurt (jak w przypadku wcześniejszego
sorbetu melonowego) dodająć niewielką jego ilość.
Cukier zastąpiłam
miodem oraz dodałam kilka listków aromatycznej werbeny cytrynowej (lippia trójlistna), która od czasu zeszłorocznego
dżemu brzoskwiniowego – klik stała się jednym z ulubionych
brzoskwiniowych dodatków.‚
werbena cytrynowa – lippia trójlistna‚Przygotowując tego typu
lody /
sorbety na bazie
śmietany czy
mleka, wszelkie ‘aromatyczne’ dodatki można oczywiście uprzednio zagotować z
mlekiem /
śmietaną i pozostawić na minimum kilkanaście minut (maksymalnie na kilka godzin); można też przygotować
syrop cukrowy i to w nim pozostawić gałązki werbeny do naciągnięcia. Ja jednak (ze względu na pominięcie
śmietany oraz użycie
miodu a nie
cukru) zdecydowałam się na dodatek roztartych i posiekanych świeżych listków werbeny, zmiksowanych później z
brzoskwiniami. Często stosuję ten właśnie sposób w deserach czy koktajlach, w których kawałki zmiksowanych listków nie przeszkadzają w konsystencji czy smaku produktu końcowego (jako dodatek do deserów często stosuje się np.
cukier werbenowy, czyli listki dokładnie roztarte z
cukrem). A jako iż żywot mojej lippi dobiega już końca w tym sezonie, to staram się jak najbardziej wykorzystać ostatnie jej gałązki.
Sorbet ten świetnie smakuje również w wersji lawendowej, można też dodać tutaj odrobinę
wanilii lub chlust
amaretto ;), czyli praktycznie wszystko, co do
brzoskwini pasuje. W wersji ‘au naturel’ też jest pysznie :)‚(poniżej moja wersja
sorbetu, a przepis oryginalny dla zainteresowanych tutaj – klik)‚
1 kg słodkich, dojrzałych
brzoskwini (ok. 7-8 sztuk)1-2 łyżki
cukru trzcinowego (użyłam ciemnego)100 g
jogurtu naturalnego (używam owczego, 6% tłuszczu)ok. 3 łyżki delikatnego
miodu (lub
cukru)kilkanaście listków werbeny cytrynowej (można pominąć)kilka godzin przed przygotowaniem lub dzień wcześniej :Piekarnik nagrzać do 200°C.
Brzoskiwnie umyć, osuszyć, przekroić i pozbawić pestek. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posypać
cukrem i piec ok. 20 minut. Następnie pozbawić
owoce skórki, wystudzić, przełożyć połówki
brzoskwini do hermetycznego naczynia (dodałam również skarmelizowany sok, który wytworzył się podczas pieczenia) i schłodzić w lodówce przez kilka godzin (lub przez noc).Umieścić
brzoskwinie wraz z
sokiem (który z nich podczas chłodzenia wypłynie) w blenderze, dodać
miód lub
cukier oraz
jogurt. Listki werbeny lekko rozetrzeć, posiekać, dodać do blendera i zmiksować wszystko na gładką masę. Następnie przełożyć do maszyny do
lodów lub do zamrażalnika (jednak w tym drugim przypadku należy pamiętać o regularnym mieszaniu masy, by uniknąć krystalizacji; poza tym konsystencja
lodów z maszyny mimo wszystko jest wg mnie lepsza).‚
‚uwagi :- dzięki dodatkowi
cukru brzoskwinie lekko karamelizują się podczas pieczenia, można jednak oczywiście
cukier na tym etapie pominąć- skórkę na brzoskwiniach można pozostawić, ja jednak wolę konsystencję
sorbetu bez skórki; użyłam tutaj mieszanki białych i żółtych
brzoskwini (kilka z nich pozostawiłam do pieczenia z pestką, tylko dlatego iż niestety trudno było się jej pozbyć bez nadmiernego uszkodzenia
owoców)-
sorbet jest mocno
owocowy, delikatny i aromatyczny; jak większość tego typu domowych
lodów – należy odpowiednio wcześniej wyciągnąć go z zamrażalnika, gdyż nie jest po zamrożeniu tak miękki jak jego kupne odpowiedniki- jako iż nadal unikam dodatku
jajek oraz ograniczam
produkty mleczne, a przede wszystkim ‘krowiznę’ (nietolerancja pokarmowa, na szczęście już bardziej łagodna niż na początku…), dlatego właśnie wybieram tego typu minimalistyczne
sorbety, choć (niestety! ;)) uwielbiam smak typowych, tradycyjnych
lodów…- jak
pisałam wyżej –
sorbet ten można przygotować również np. z dodatkiem lawendy,
wanilii czy ‘chlustu’
amaretto lub bez żadnych dodatków, też będzie smacznie :)- i na koniec ostatnia rada : dobrze jest od razu przygotować podwójną porcję
sorbetu ;)‚Pozdrawiam serdecznie!‚
‚‚