Wykonanie
*Początek czerwca to idealny czas na zbiory kwiatów czarnego bzu .
Syrop z tych właśnie kwiatów był jednym z pierwszych smaków, jaki mnie tutaj zauroczył. Aromatyczny, delikatny, naprawdę wyjątkowy. Domowa produkcja tegoż
syropu jest tutaj w Szwajcarii dosyć popularna, kilka dni temu skorzystałam więc z odrobiny wolnego czasu i również wybrałam się na bzowe zbiory ;)I kwiaty, i
owoce czarnego bzu (pojawiające się na przełomie sierpnia / września) są niezwykle zdrowe. Podaje się je przy wszelakich infekcjach, przeziębieniach, zapaleniach gardła czy zatok, podobno pomagają też przy problemach skórnych, reumatycznych i zakaźnych; mają też
między innymi właściwości uspokajające. Przyznaję jednak, że mojego
syropu z kwiatów czarnego bzu używam tylko i wyłącznie w celach kulinarnych ;) Za to w celach leczniczych polecam Wam wyciąg (tinkturę) z czarnego bzu; to niezastąpiony specyfik w przypadku m.in. przeziębienia, grypy i wszelakich infekcji (w tym zapalenia zatok na przykład).Ale nie o medykamentach dziś będzie, a o kulinarnym zastosowaniu kwiatów bzu.Prócz
syropu (o którym już za chwilę), w tym roku pokusiłam się również o przygotowanie
dżemu truskawkowego z dodatkiem kwiatów czarnego bzu właśnie. Najpierw skusiła mnie nim Margot (przepis tutaj), w tym roku zaś wypatrzyłam podobną recepturę u Pinkcake i zrobiłam
dżem podobnie jak ona (dodając nieco soku i otartej
skórki z cytryny, jak radzi jedna z moich ulubionych
konfiturowych ‘biblii’ ;) ).
Dżem jest absolutnie niesamowity : oczarował mnie nie tylko sam smak i aromat, ale i cudny, intensywny kolor zamkniętych w słoiku
truskawek. Jest tylko jedno ‘ale’ (a nawet dwa…) : po pierwsze –
dżemu z pół kilograma
owoców wychodzi bardzo mało (u mnie jeden słoiczek), dlatego od razu radzę Wam potroić ilość składników; a po drugie – zdecydowanie za szybko znika on ze słoiczka ;)Przepis cytuję za Pinkcake, dodając moje zmiany (oryginalny przepis tutaj) :*
Dżem truskawkowo – bzowy500 g
truskawek200 g
cukrupół opakowania pektyny (dałam mniej)3-4 kwiatostany dzikiego bzu czarnego1 łyżka
soku z cytrynyotarta skórka z 1/2
cytrynyTruskawki opłukać, odszypułkować, pokroić w ćwiartki, zasypać
cukrem wymieszanym ze
skórką cytrynową. Kiedy
owoce puszczą sok, dodać
sok z cytryny oraz czyste od owadów kwiatostany dzikiego bzu (dobrze jest zawinąć je w gazę lub w specjalny kulinarny woreczek do przypraw). Gotować do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Wyłowić kwiaty bzu i dodać pektynę. Gorący
dżem przełożyć do wypieczonych słoików i zakręcić.** * **Z pozostałych kwiatów czarnego bzu przygotowałam wspomniany na początku
syrop . Dodaję go nie tylko do
napojów, ale również do deserów : świetnie pasuje do
truskawek (może pamiętacie jeszcze
truskawkową ‘zupę’ z dodatkiem tegoż
syropu ? ), wspaniały jest również
rabarbarowo-
truskawkowy mus z jego dodatkiem (wymieszane z
syropem owoce smażymy w rondlu lub pieczemy w piekarniku, ewentualnie miksujemy; serwujemy np. jako dodatek do
lodów, ciast czy innych deserów).*
20-40 baldachów czarnego bzu1 kg
cukru20 g kwasku
cytrynowego lub sok z 1
cytryny1 litr
wodyKwiaty zbieramy w suchy,
słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać
syrop, odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny
syrop.Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy
wodę z
cukrem i kwaskiem (lub
sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte
syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy
syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę
syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek).
Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu
syrop przechowujemy w lodówce.W podobny sposób możemy przygotować również inne
syropy, np. z liści
melisy,
mięty czy werbeny (ja w tym roku
będę robić również tez z werbeny i
melisy właśnie). Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)*Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkim udanego tygodnia :)*Dzisiejsze pzepisy dopisuję również do Kwiatowej Książki Kucharskiej Pinkcake.