Wykonanie
Dziś, 1-go sierpnia, mamy święto narodowe Szwajcarii :)Mój mąż (Szwajcar), zawsze przyznaje, że to jednak trochę ‘dziwny’
kraj, skoro w święto pracy się pracuje, a w dzień święta narodowego (który jest dniem wolnym od pracy zaledwie od 1994 roku) już o 6 rano śpiących obywateli budzi maszerująca ulicami orkiestra dęta grająca hymn narodowy :) I co najśmieszniejsze, to że praktycznie co roku o tym ‘zapominamy’ i dopiero wyrywające nas ze snu trąbki i bębny nam o tym przypominają :)Tak też było i dziś. Postanowiłam więc wykorzystać ten poranny czas (i przyjemny chłód w mieszkaniu ;) ) i upiekłam na śniadanie tutejsze typowe ‘pierwszo-sierpniowe’ bułeczki
mleczne.*
– wersja maszynowa(na ok. 14 sztuk)500 g
mąki pszennej (typ 500)250 g
mąki typ 6501,5 – 2 łyżeczki suchych
drożdży1,5 łyżki
cukruok. 400 ml
mleka z
wodą (pół na pół)40 g stopionego, schłodzonego
masła2 łyżeczki
soli+
żółtko z
mlekiem do posmarowaniaDo formy wlać
mleko z
wodą oraz stopione
masło; następnie dodać przesianą
mąkę,
sól,
cukier i
drożdże (uważając, by
drożdże nie były bezpośrednio obok
soli), nastawić program ‘wyrabianie ciasta’ (‘dough’). Po kilku minutach wyrabiania sprawdzić konsystencję ciasta : jeśli jest za suche, dodać odrobinę
wody /
mleka, jeśli jest zbyt wilgotne – dodać odrobinę
mąki (zawsze dość małymi partiami, ½ – ¾ łyżki). Po zakończeniu cyklu wyjąć wyrośnięte ciasto i podzielić na 14 części; z każdej uformować kulkę, ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i zostawić do ponownego wyrośnięcia (ok. 40 minut). Następnie posmarować wierzch
bułek żółtkiem rozkłóconym z odrobiną
mleka, po czym naciąć każdą z nich – na 1 sierpnia konieczne są nacięcia w kształcie krzyża (jak na szwajcarskiej
fladze), które najlepiej robi się barrrdzo
ostrymi i szpiczastymi nożyczkami :)Piec ok. 20-25 minut w 200°, następnie wystudzić na kratce.*
Są to bardzo proste, idealne
śniadaniowe bułeczki. Najczęściej serwuje się do nich
konfiturę z
moreli (to taki tutejszy ‘narodowy’
owoc ;) ), jednak u nas był dziś tegoroczny hiram skandynawski, który podbił już
serca – i żołądki – wielu degustujących go biesiadników :)Można oczywiście zrobić te bułeczki bez użycia maszyny do
chleba, wyrabiając ciasto w sposób tradycyjny (ok. 10 minut) lub za pomocą robota/miksera (ok. 5 minut)(przepis – nieco przeze mnie zmodyfikowany – pochodzi z książki ‘Le pain frais et ses
mets variés’ – Betty Bossi)A wieczorem będzie – rzecz jasna – moja ukochana raclette! Nie wiem niestety jakie szwajcarskie specjały Wy znacie i lubicie, jednak ja chyba najbardziej pokochałam tutejsze
sery, a co za tym idzie raclette i fondue oczywiście :) Wprawdzie
ser lubiłam od zawsze, ale od kiedy mieszkam tutaj mam nowe
motto : dzień bez
sera to dzień stracony :) Dlatego jeśli są wśród Was jeszcze jacyś inni seromaniacy, to serdecznie zapraszam na wirtualną raclette :)*
*Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim miłego weekendowania! :)*