Wykonanie
Wcale nie żartuję. Jeśli zaserwujesz crème brûlée - klasykę klasyków, deser deserów, stymulator endorfin i popis faceta w kuchni - a Twoja Lepsza Połowa nie rzuci się na Ciebie w przypływie dzikiej namiętności, to znaczy, że ma cukrzycę albo zawał i trzeba dzwonić po pogotowie. W każdym innym przypadku - musi tak zareagować.Crème brûlée brzmi groźnie (wszystkie te ogonki i
daszki nad literami...) i wymaga trochę zabawy (zagrzać - schłodzić - zagrzać itp.) ale efekt jest porażający. Nawet jeśli z wszelkich deserów najbardziej lubisz
schab, to crème brûlée złapie Cię za łeb i sprowadzi do poziomu absolutnie pierwotnej, atawistycznej frajdy, jaką nasi
małpi praprzodkowie musieli przeżywać, gdy dopadli zdobycz, która nie tylko im nie uciekła, nie tylko nie była zdechła albo chora, ale okazała się powalająco słodka i miękka (nie mam pojęcia, co by to mogło być). Crème brûlée odpala w mózgu masową produkcję endorfin. Należy je serwować odpowiednio schłodzone, ze skorupką
cukrową spaloną tuż przed podaniem, i możliwie blisko łóżka.

Potrzebujesz:500 ml
śmietanki 30% (np. Łaciatej, może też być 36% ale skonsultuj to z lekarzem lub farmaceutą)saszetkę
cukru waniliowego (no dobra... wanilinowego: czytaj dokładnie etykietki :) )5
żółtek (z
jajek eko (z
zerem na początku numerku), wolnowybiegowych (jedynka), ostatecznie ściółkowych (dwójka)).
trzech - czterech czubatych łyżek
cukru trzcinowego muscovado. To ciemny
cukier lepiący się od melasy. Robimy męskie crème brûlée, od tego
cukru dostanie ono fajnego, ciemnego koloru. Jeśli nie masz pod ręką muscovado możesz użyć zwykłego
białego cukru, dodaj go wtedy trochę mniej.
laski wanilii albo łyżeczki mielonego
cynamonu albo laski
cynamonu albo wszystkiego narazłyżki
białego cukru na każdą porcjętych fikuśnych foremek do crème brûlée: takie naprawdę fachowe mają 10 cm średnicy i 1 , 5-2 cm wysokości (robi takie np. Duka, ale znajdziesz też masę innych). Jeśli nie masz takich foremek, nie przestawaj czytać w tym miejscu! Masz jakąkolwiek ceramiczną foremkę? Np. z Ikei albo coś podobnego? Da radę. Crème brûlée klasycznie serwuje się w takich małych fikuśnych, ale my jesteśmy ponad to :)palnika kuchennego. To kapitalny gadżet, który przyda Ci się nie tylko teraz, ale też np. do obierania
pomidorów ze skóry, dobarwiania
steków itp. Jeśli nie masz palnika, bo za bardzo wziąłeś sobie do
serca punkt 8 moich 11 przykazań na początek, to na pewno masz opcję grilla w piekarniku. A jeśli nie masz, leć do sklepu - palnik to naprawdę fajny gadżet.MikseraBlachy do pieczenia (w ostateczności wystarczy duża blacha, która jest wyposażeniem każdego piekarnika - zwykle z pierkanikiem dostajesz dwie: płytszą i głębszą. Potrzebujemy tej głębszej)zimnej
wodyNastaw piekarnik do 150 stopni, niech się rozgrzewa.Zacznij od oddzielenia
białek od
żółtek. Są na rynku rozmaite gadżety ułatwiające to zadanie, ale spokojnie poradzisz sobie sam: z wyczuciem rozbij
jajko tak, żeby skorupka podzieliła się na dwie części. Nad miską staraj się przelewać zawartość
jajka z jednej części skorupki do drugiej tak, żeby
białko powoli wylewało się do miski, a
żółtko zostawało. Tej sztuczki nauczyła mnie moja niesamowita w kuchni mama, to naprawdę nie jest trudne.
Białko zostaw na
potem. Do
żółtek dodaj saszetkę
cukru wanilinowego i
cukier muscovado (porządnie rozdrobniony palcami, bo ma on to do siebie, że zlepia się w bryłę) albo zwykły.
Śmietankę tymczasem wlej do garnka. Jeśli dodajesz
laskę wanilii, przekrój ją wzdłuż na pół i wyskrob nożem obłędnie pachnące ziarenka. Wrzuć do
śmietanki. Łupinę
laski wanilii też dodaj,
potem ją wyrzucimy. Jeśli dodajesz sproszkowany
cynamon, wrzuć go do
śmietanki. Takowoż wrzuć laskę
cynamonu. Ogrzewaj, ale tak, żeby nie zagotować, bo się
zrobi kożuch i
wróci przedszkolna trauma. Jeśli zaczyna się robić - mieszaj!Wracamy do
żółtek. Pewnie szukając przepisów na crème brûlée naczytałeś się o tym, że trzeba będzie coś miksować na parze i że to diabelnie trudne? Zapomnij. Pamiętasz takie coś jak kogel-mogel? Dokładnie to musimy teraz zrobić z
żółtek i
cukru. Potrzebujesz miksera z taką charakterystyczną końcówką przypominającą spodek - do ucierania
żółtka. Ucieraj
żółtka z
cukrem aż otrzymasz kremową, jasną (jeśli użyłeś
białego cukru) lub jasno-
kakaową (jeśli użyłeś muscovado) masę.Pewnie szukając przepisów na crème brûlée naczytałeś się o tym, że trzeba będzie coś miksować na parze i że to diabelnie trudne? Zapomnij. Pamiętasz takie coś jak kogel-mogel? Dokładnie to musimy zrobić z
żółtek i
cukru. Do tego czasu
śmietanka powinna być już zagrzana. Włóż palec do garnka. Parzy? Jest OK. Wyłów z niej teraz łupiny
laski wanilii i / lub laskę
cynamonu (upodobanie kuchennego
języka do słowa "laska" nie jest bez znaczenia).Dalej miksując
żółtka, dolewaj do nich powoli
śmietankę (POWOLI! Jeśli dodasz za szybko, zrobisz jajecznicę ze
śmietaną). Najpierw dwie łyżki. Rozmieszaj mikserem.
Potem dwie kolejne. Mieszaj.
Potem znowu dwie kolejne. Powoli robi się nam pieniąca się lekko, przyjemna masa. Dodawaj, mieszaj, aż wmieszasz całość.Wlej teraz masę do foremek. Jeśli nie masz tych fikuśnych, wlej masę do foremki, którą dysponujesz, na wysokość 1-1,5 cm. Jeśli masz te fikuśne, z tej ilości powinno Ci wyjść 6-8 porcji. Połóż teraz foremki na blasze do pieczenia (albo na blasze piekarnikowej) i wlej na nią zimną
wodę tak, żeby sięgnęła do połowy wysokości foremek do crème brûlée.Po cholerę ta woda? Chodzi o to, żeby krem ogrzewał się delikaniej, a nie piekł od razu jak omlet. Wykombinuj sobie, jak to zrobić, żeby
woda nie wchlapała się do foremek. Ja wlewam
wodę dopiero, gdy ustawię blachę na prowadnicach piekarnika.Masz teraz 50 minut do godziny wolnego czasu.Po tym czasie krem powinien się ściąć. Jeśli nie jesteś pewien, naciśnij go delikatnie (DELIKATNIE! Nie chcesz teraz zmasakrować jego powierzchni) łyżeczką. Powinien lekko stawiać
opór. Jeśli jest gotowy, wyjmij go z piekarnika i schłódź (w zimie wystawiam go na balkon).Przed podaniem zasyp całą powierzchnię foremki warstewką
białego cukru.Zgaś światło.Uruchom palnik.Chcesz teraz widzieć jednolicie niebieski płomień - wyreguluj ciśnienie gazu. Zbyt żółty płomień możeskutkować posmakiem spalin w gotowym daniu :)Skieruj płomień pod płaskim kątem na warstewkę
cukru (nie wbijaj płomienia pod kątem prostym w krem!)I...BURN, MOTHERFUCKER, BURN!

I uważaj, żeby spalić
cukier na brązowo, a nie na czarno (tak jak ja to zjarałem na zdjęciu...). Jeśli spalisz na czarno - ciągle będzie dobre, tylko będziesz musiał włożyć więcej pracy w tłumaczenie, że tak miało być :)Jeśli nie masz palnika, odpal opcję grilla w piekarniku i wstaw obsypane
cukrem foremki na najwyższą półkę piekarnika, prosto pod grill. Trzymaj je tam kilka minut i nie odchodź ani na krok, kontrolując, czy zamiast karmelu nie zrobiło Ci się szkło pancerne.Skieruj płomień pod płaskim kątem na warstewkę
cukru (nie wbijaj płomienia pod kątem prostym w krem!)I...BURN, MOTHERFUCKER, BURN!Pomysły:Do podgrzewanej
śmietanki możesz dodać odrobinę
wody różanej,
likieru pomarańczowego,
whisky... ale najfajniejszy crème brûlée to
śmietanka,
żółtka i
wanilia.Jeśli nie masz wspomnianych fikuśnych foremek, użyj jakiejkolwiek formy - ważne, żeby nie wlać więcej masy niż na 1-1 , 5 cm. Crème brûlée w wersji MEGA może robić większe wrażenie (a być może nawet odnotujesz jego wzmożone działanie erogenne...)

A co zrobić z całym tym białkiem?
Bezy, misiu.
Bezy!