Wykonanie
Kuchni francuskiej unikam jak ognia, przyznaję się szczerze - boję się. Wydaje się być niedostępna, skomplikowana, wymagająca czasu i wielkiej kulinarnej wprawy. Pewnie poddałam się stereotypom i nie bardzo umiem z tego ograniczenia wyjść. Ale od czasu do czasu robię małe wycieczki w tę stronę kulinariów i próbuję przełamać pierwsze
lody. Dziś właśnie taka wycieczka. Creme brulee kusił mnie od dawno. Po pierwsze dlatego, że jest nieziemsko pyszny, po drugie dlatego, że nie wydaje się być aż tak skomplikowany w przygotowaniu, po trzecie wreszcie mam odpowiedni palnik. A
maliny znalazły się w przepisie całkiem przypadkiem. Po prostu miałam ich troszkę w lodówce, a ich kwaskowaty smak zdawał się być idealnym dla przełamania niewątpliwej
słodyczy kremu.Składniki:250 ml
śmietanki 36 %3
żółtka2 płaskie łyżki
cukru1/2
laski wanilii4 łyżki
cukru do karmelizacji
malinygotująca się
wodaPrzepis:- Na bardzo małym ogniu podgrzewamy
śmietankę z
cukrem. Kiedy
śmietanka zacznie się delikatnie gotować na brzegach, wyłączamy gaz, dodajemy ziarna z połowy
laski wanilii, a następnie lekko przestudzamy.-
Żółtka delikatnie rozbijamy mikserem. Następnie bardzo cienką strużką na małych obrotach miksera wlewamy
śmietankę do
żółtek. Uwaga robimy to bardzo powoli i delikatnie.- Na dnie blaszki kładziemy ręcznik lub ściereczkę. Układamy kokilki i wypełniamy je masą z
żółtek i
śmietanki oraz
malinami, zanurzając je (
maliny) w kremie . Piekarnik nagrzewamy do 100 C, a do połowy wysokości kokilek do blaszki nalewamy gotującej się
wody. Całość wstawiamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez 45 minut. Przy wyciąganiu krem będzie lekko drżał jak
galaretka.- Krem chłodzimy przez kilka godzin, a najlepiej całą noc w lodówce. Następnie wierzch każdej kokilki posypujemy
cukrem i specjalnym palnikiem karmelizujemy
cukier. Uwaga nie wolno
cukru spalić, ma się roztopić i lekko zbrązowieć.- Wierzch dekorujemy świeżymi
malinami i listkami
melisy.Smacznego :)



