Wykonanie
Zaraz po Lublinie i Nałęczowie przyszedł czas na relację z naszego stołowania się w Kazimierzu Dolnym.Swoją
drogą nie wiem, jak to się stało, że dotąd żadne z nas w tym urokliwym miasteczku nie było!Trafiliśmy na cudowną pogodę - wrześniowe 22-26 stopni, słoneczko i delikatny wiatr - cudnie, po prostu cudnie! A do tego obłędne jedzenie, którego mogliśmy popróbować dzięki przewodnictwu znajomych z którymi byliśmy i którzy nas po okolicznych restauracjach oprowadzili.Restauracja u Fryzjera, Kazimierz Dolny, ul. Witkiewicza 2http://restauracja-ufryzjera.pl/
Zdjęcie pochodzi ze strony http://restauracja-ufryzjera.pl/Jak usłyszeliśmy pytanie "A byliście u Fryzjera?", to trochę zgłupieliśmy... U fryzjerów zdarza nam się bywać (choć ja szczerze nie znoszę tego przykrego rytuału!), ale... Na szczęście okazało się, że chodzi o restaurację, która
mieści się niedaleko kazimierskiego Rynku.Z tego, co usłyszeliśmy - knajpa
mieści się w tym samym miejscu, gdzie do 31 grudnia 2012 roku działała "Knajpa u Fryzjera", która spłonęła. Niestety - nie mam pojęcia, jak wyglądała tam kuchnia kiedyś, natomiast to, co zastaliśmy naprawdę nam bardzo smakowało. Restauracja serwuje dania kuchni polskiej i żydowskiej.PanMąż na przystawkę zamówił macę
serową z
sosem pomidorowo-
paprykowym i
oliwo-
czosnkowym. Macę jadał robioną przez swoją prababcię, jednak to nie była taka sama maca jak ta podana u Fryzjera, jednak bardzo mu smakowała. Jedyna rzecz, której nie polecam, to sos
oliwo-
czosnkowy - miałam okazję go spróbować i miałam wrażenie, że 2 dni później nadal
zionę czosnkiem.
Zdjęcie pochodzi ze strony http://restauracja-ufryzjera.pl/Ja na pierwsze danie zamówiłam zupę gulaszową. Była dobra, treściwa i pożywna, ale nadal jestem zdania, że najlepsza gulaszową na świecie robi moja Teściowa! I tego się
będę trzymać ;)Na danie główne zdecydowałam się (po dość długim wahaniu) na kreplach. Kreplach to smażone pierogi z
wołowiny podawane ze smażonymi farfelkami (żydowskimi kluseczkami, trochę jak kluseczki kładzione) i
marchewką na słodko. O ile
marchewka i kluseczki nie powaliły mnie, o tyle pierogi były cudownie pyszne!
Zdjęcie pochodzi ze strony http://restauracja-ufryzjera.pl/PanMąż delektował się udźcem jagnięcym jako daniem głównym.
Udziec duszony był w
pomidorowym sosie z
papryką,
cebulą,
czosnkiem i podany z
kaszą kus-kus na gorącej patelni. Smakował mu bardzo. Ja podjadłam mu troszeczkę - danie było dość ostre, ale moje
kubki smakowe nie lubią nadmiaru ostrości, co zresztą bywało problematyczne, jak zamieszkaliśmy ze sobą ;)Restauracja Kuchnia i
Wino, Kazimierz Dolny, Pensjonat Vincent, ul. Krakowska 11http://www.restauracjakuchniaiwino.pl/pl/Byliśmy zadowoleni z kuchni U Fryzjera, że kolejnego dnia pobytu w Kazimierzu byliśmy skłonni iść tam również. Zostaliśmy jednak namówieni na zmianę
planów i bardzo dobrze się stało!Restauracja
mieści się z Pensjonacie Vincent, przy małej, urokliwej uliczce Kazimierza.
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.restauracjakuchniaiwino.pl/pl/Rzecz warta uwagi w przypadku tej restauracji - menu zostało ułożone przez zdobywcę pierwszej w Polsce gwiazdki Michelin - Wojciecha Modesta Amaro, który wyszkolił również kucharzzy restauracji.Ja zrezygnowałam z przystawki/zupy. PanMąż zjadł zalewajkę z
ziemniaków i
pora, robioną na zakwasie, podawaną z uszkami z farszem z
kapusty - zupę, którą pamiętam z dzieciństwa, zupę, którą robił mój Dziadek. Ja pamiętałam ją trochę inaczej niż to, co zostało podane, ale na szczęście Mąż był zadowolony. Była ona również ciekawie podana - na stół wjechał bowiem talerz z uszkami i dopiero przy
stole został zalany zupą.Jako danie główne zjedliśmy: ja zrazy z
polędwicy wołowej z kopytkami z
suszonymi grzybami,
zielonym groszkiem i sosem z trawy żubrowej, a PanMąż
jagnięcinę na musie
śliwkowym z kopytkami na
maśle palonym i puree
dyniowym z
imbirem. Oba dania dania były dobre (choć kopytka
Męża były lepsze niż moje, mój sos był specyficzny, przez co ciężko mi opisać jego smak), ale najlepsza była kacza pierś na
rabarbarze z chutneyem
śliwkowym i
galaretką malinowo - balsamiczną. Chyba wszyscy żałowali, że nie zamówili tej
kaczki ;)
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.restauracjakuchniaiwino.pl/pl/Panowie jak zwykle namówili nas na deser - był nim mus
waniliowy z pudrem
porzeczkowym. Wydaje mi się, że spód musu był robiony m.in z
czekolady i
płatków owsianych, choć nie dam sobie ręki uciąć, a nie zapytałam. Niemniej - był całkiem dobry, a ciekawostką na pewno był owy puder :)
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.restauracjakuchniaiwino.pl/pl/Zielona Tawerna, Kazimierz Dolny, ul. Nadwiślańska 4https://www.facebook.com/zielonatawernakazimierz?fref=tsCudownie magiczne miejsce! Gałęzie drzew wchodzą do pomieszczenia przez okno, wkoło zielono, zacisznie, po prostu cudnie! Nawet nie jestem w stanie tego opisać - atmosfera starego
domku na wsi, sielsko - anielsko!
Zdjęcie pochodzi z https://www.facebook.com/zielonatawernakazimierz?fref=tsMoje placki ziemniaczane ze
śmietaną na przystawkę dobre, choć jak to placki - w zasadzie nie ma się czym zachwycać. Za to tagliatelle z
kurkami na danie główne - wyborne!
Kurki super przyrządzone,
makaron al dente - aż chciało się jeść!
Kurki nie były mrożone, więc dodatkowy plus za świeże produkty!PanMąż zjadł rosół i był zachwycony
makaronem - pysznym i domowym. Jako danie główne zamówił
schabowego z
ziemniakami i zasmażaną
kapustą.
Kapusta była bardzo dobra - wiem, bo sama mu ją podjadałam ;)
Schabowy, który jest przez niego bardzo rzadko jadany, również zyskał dobrą opinię, to samo
ziemniaki.Wiem, że chwalony był też mielony z mizerią i
sałatka z
kurczakiem.Jednego jestem pewna - jedzenie było dobre, ale jego walory dodatkowo podbiło otoczenie... Cóż, jesteśmy tylko ludźmi, aż wzrokowcami ;)Restauracja Villa Bohema, Villa Bohema, Kazimierz Dolny, ul. Małachowskiego 12http://villabohema.pl/restauracja/W Villi Bohema mieliśmy przyjemność spać. Dostaliśmy pokój na drugim piętrze z przecudownym
widokiem na Kazimierz - na Kościół, Zamek i na Wzgórze
Trzech Krzyży.
Z rzeczy, które jedliśmy w restauracji możemy bez wątpienia polecić kotlet
schabowy z kością z puree z
ziemniaków i
kapustą zasmażaną. Nie wiem jak
schab, bo głodnemu Mężowi go nie podbierałam, ale puree i
kapusta naprawdę smaczne!Ja w tym czasie raczyłam się
sandacza z czarnym
ryżem (barwiony
tuszem kałamarnicy) i
sałatką ze świeżych warzyw.
Sałatka nie była w standardzie w tym zestawie, ale przemiła Pani Kelnerka zaproponowała właśnie taką wymianę.
Sandacz był przepyszny (nie wiem, czy to zasługa tego, że ostatnio mam dużą ochotę na
ryby ;)), za to ryżowi trochę brakowało - nie jestem w stanie powiedzieć czego, ale czegoś mi w nim było brak.Całość jednak - jak najbardziej na plus :)Mam nadzieję, że uda nam się za jakiś czas wrócić do Kazimierza.Mam nadzieję, że ponownie zjemy dużo i dobrze. Jeśli nie w miejscach, które już poznaliśmy, to w nowych, które dopiero odkryjemy.Wiem, że na pewno wtedy wezmę ze sobą aparat i relacja będzie pełniejsza.Ale wrócimy na pewno! :)