Wykonanie
Jedne z moich wspomnień z czasów dzieciństwa wiążą się właśnie z powidłami. Pamiętam je smażone przez babcię
Marię, tak czarne i tak gęste, że ciężko było je wyrzucić ze słoiczka... były pyszne... śliwy zbierane koszami z przedwojennego
sadu, rozdawane po całej rodzinie. Dziś naprawdę ciężko trafić na takie aromatyczne
śliwki, stąd też ilość
cukru w przepisie jest przybliżona, wszystko zależy od rodzaju
śliwek, najlepiej
cukier dosypywać porcjami regulując poziom słodkości naszych powideł.Co do czasu smażenia również jest on jedynie orientacyjny, ponieważ powidła są u mnie jednym z tych
przetworów które sporządzam w podwórzowej kuchni letniej na piecu węglowym.Składniki5 kg
śliwek węgierek0,5 kg
cukruSposób
Śliwki umyć, wypestkować, wrzucić do garnka z grubym dnem. Smażyć na małym ogniu około 3 godziny od czasu do czasu mieszając drewnianą chochlą, dokładnie szorując po dnie gara.
Śliwki powinny się całkowicie rozpaść i zagęścić. Zwykle na tym etapie kończę pracę pozostawiając ostateczne smażenie na następny dzień.Kolejnego dnia ponownie smażymy powidła na małym ogniu do momentu uzyskania odpowiedniej dla nas konsystencji (ok 1 , 5 godziny).Gotowe, gorące powidła przekładamy do wyparzonych słoiczków, które następnie zakręcamy i przewracamy do góry dnem. Słoiczki zostawiamy w tej pozycji do czasu całkowitego przestygnięcia.