Wykonanie
Taki obiad może być szokiem nie tylko dla mięsożercy. Zauważyłam bowiem, że im dłużej nie jem
mięsa i im bardziej ograniczam wysokoprzetworzone produkty, tym bardziej smakują mi najprostsze potrawy.
Kaszę z pszenicy płaskurki kupiłam kilka tygodni temu na świątecznym jarmarku od lokalnej producentki, dopiero w domu poszukałam informacji co to jest za produkt. I znalazłam poradę, by na początek ugotować bez żadnych dodatków, by poznać prawdziwy jej smak. Tak zrobiłam i wyszło świetnie.Druga sprawa -
tofu: od niedawna w naszej kuchni, dopiero się oswajamy z sobą. Marynowanie wymaga czasu, więc takie dania na razie tylko w weekendy.Obiad robiłam dla dwóch osób,potrzebne mi były:1 szklanka
kaszy z płaskurki0,5 kg
brukselki300 g
tofu naturalnegomarynata do
tofu:- 5 łyżek
sosu sojowego,- 1 łyżka
soku z cytryny,- 1 ząbek
czosnku,- 1/3 łyżeczki suszonej
papryki jalapenopanierka do
tofu:- 1 łyżka
otrębów owsianych- 1 łyżka
sezamuolej do smażeniaNajpierw marynata - mieszam wszystkie składniki w płaskim półmisku.
Tofu kroję w plasterki grubości około 1cm (z 300 g kostki wyszło mi 6 takich plasterków), obtaczam w marynacie i układam w półmisku. Wkładam do lodówki i co jakiś czas polewam z wierzchu marynatą. Moje
tofu marynowało się około 2 i pół godziny, ale można krócej.Płaskurkę wypłukałam, zalałam
wodą i gotowałam na wolnym ogniu. Trzeba pilnować, mieszać i w razie potrzeby dolewać wrzątku. I próbować - jak już była miękka (dość szybko), to w kocyk i pod kołdrę, żeby nie wystygła.
Brukselkę czyścimy, myjemy i wstawiamy na parę.I wracamy do
tofu - wycieram trochę papierowym ręcznikiem, obtaczam w lekko przemielonych (w młynku do
kawy) wymieszanych otrębach i
sezamie, smaże na jasny brąz z obu stron.Następnie wszystko razem ląduje na talerzu, a chwilę później w żołądku. Jednak w żołądku nie wszystko, bo tym razem wyszły 3 solidne porcje, a nas w domu jest dwójka. Będzie na kolację :-)
Standardowo przepraszam za fotki - ale powiedziałam sobie, że brak dziennego światła nie może być hamulcem do dodawania wpisów. Więc fotki będą różne - raz lepsze, raz gorsze. Na pewno do wiosny więcej będzie gorszych ;-)Ale nie zrobię z kuchni atelier, najważniejsze jest jedzenie, najważniejsze, żeby zjeść
póki ciepłe!