Wykonanie
Kto nie lubi zjeść świeżej, chrupiącej bułeczki na śniadanie? Myślę, że niewiele jest takich osób, które odmówiłyby schrupania domowego wypieku.
Skąd w nazwie "chłopskie"? Właściwie to nie wiem, może dlatego że robi się je szybko, prosto, a każdy "chłop" (jak i inny żarłok :P) porządnie się nasyci już 2-3
bułkami. To odróżnia domowe
bułki od tych sklepowych. Nie dość że nie są twarde jak kamień na drugi dzień, dają sytość 3
razy szybciej, to, co najważniejsze, są 100
razy smaczniejsze!
Przepis na
bułki zapożyczyłam ze strony mniammniam.com -Szybkie chrupiace
bułki chłopskie, oczywiście wprowadziłam drobne modyfikacje - jak zawsze, co bynajmniej nie oznacza że przepis nie był doskonały! Po prostu zawsze muszę wtrącić swoje przysłowiowe "trzy grosze".
Składniki (na 12
bułek):
250 g
mąki 450,
250 g
mąki 650,
33 g
drożdży zwykłych,
1 łyżeczka
cukru,
1 łyżeczka
soli,
100 ml oliwy/oleju (u mnie Kujawski),
1
jajko,
250 ml
mleka.
Na wierzch:
łyżka oliwy/oleju,
łyżka
mleka,
mak/słonecznik/sezam/pestki dyni - to co mamy.
Sposób przyrządzenia:
Do szklanki wrzucamy pokruszone
drożdże, posypujemy je
cukrem i czekamy 2-3 minutki aż zaczną się rozpuszczać. Pomagamy sobie łyżką, rozcierając
drożdże, następnie dodajemy łyżkę
mąki i 1/3 szklanki ciepłego
mleka (nie gorącego!). Mieszamy i i odstawiamy, czekając aż
drożdże podwoją swoją objętość.
W tym czasie, do miski przesiewamy
mąkę z
solą, mieszamy i na środku robimy dołek, do którego wlewamy gotowe
drożdże,
jajko,
mleko i olej/oliwę. Całość zagniatamy lub miksujemy robotem na najniższych obrotach. Ciasto powinno być gładkie i jednolite. Możemy kilka minut je pomęczyć, aby wtłoczyć w nie więcej powietrza.
Tak przygotowane ciasto zostawiamy w misce wysmarowanej tłuszczem, dzięki
czemu nie przyklei się do ścian i dna miski, natomiast z góry przykrywamy przezroczystą folią. Odstawiamy dokładnie na 20 minut w ciepłe miejsce.
Po tym czasie wyciągamy ciasto z miski i na blacie rozciągamy/rozklepujemy je na prostokąt. Następnie składamy je na 3 od krótszego
boku.
Tak złożone ciasto delikatnie rolujemy (w tę samą stronę co składaliśmy ciasto). Kiedy ciasto będzie miało długość około 40-50 cm, kroimy je na 12 - w miarę równych - części.
Następnie każdą porcję BARDZO delikatnie toczymy w kulę, ale nie staramy się tego robić na siłę, tylko tyle, na ile ciasto samo się poddaje. Dzięki temu otrzymamy ładne, nieregularne kształty. Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub na macie silikonowej i odstawiamy do wyrośnięcia na 15 minut.
W tym czasie nastawiamy piekarnik do 200 stopni i przygotowujemy mieszankę
mleka i
oleju. Wyrośnięte bułeczki smarujemy tak przygotowaną emulsją i posypujemy wybranymi dodatkami (u mnie to
słonecznik).
Bułki pieczemy 20-25 minut, aż do ich zarumienienia. Jeśli nie mamy pewności, czy już są upieczone, to możemy wziąć jedną do ręki (pamiętajmy, że są gorące!), postukać od
spodu i sprawdzić, czy wydaje głuchy dźwięk.
Upieczone
bułki chłopskie standardowo studzimy na kratce i pilnujemy ich, bo znikają w niewyjaśnionych okolicznościach ;)