Wykonanie
Bum, niespodzianka!Witam ponownie po niespełna dwóch latach od ostatniego wpisu! Co mnie tu sprowadza? Zatęskniłam za zabawami w kuchni, mieszaniem, ubijaniem, gotowaniem i pieczeniem! Znów mam dla kogo przygotowywać obiady, kolacje i desery, mam do tego celu cudowne miejsce, a i na brak czasu nie narzekam, studiując dietetykę, dorabiając weekendowo, odrabiając praktyki i nie zapominając o sporcie!Wszystko co będzie się tu pojawiało nadal jest stuprocentową amatorską fantazją, wciąż jest zamieszczane głównie dla mnie samej, moją motywacją do urozmaicania menu, szukania nowości, kombinowania, testowania...... stojące właśnie przede mną
ciasteczka owsiane z
żurawiną,
orzechami i
czekoladą dostały atest jeszcze przed przygotowaniem! Są totalnie moim smakiem! Absolutnie przecudownie słodko-
orzechowe!Jeszcze jedna kwestia- techniczna!Decyzja o wstawianiu przepisów na bloga, jak wszystko w moim życiu, zapadła spontanicznie, przed dziesięcioma minutami! Jakość, forma, ilość zdjęć pozostawia wiele do życzenia, stąd musicie się, Czytelnicy, wykazać wyrozumiałością. Przynajmniej
póki co.200-250g
mąki pszennej0,5 łyżeczki
cynamonu0,5 łyżeczki
sody oczyszczonejszczypta
soli1 duże
jajko150g
masła100-150g
brązowego cukru200g
płatków owsianych100g tabliczka
mlecznej czekolady150g
suszonej żurawiny50g
rodzynek100g
orzechów włoskichMąkę pszenną,
cynamon,
sodę oczyszczoną i szczyptę
soli przesiałam do dużej misy i połączyłam.W garnku posiekałam na mniejsze kawałki 3/4 kostki
masła, wsypałam 100g
brązowego cukru, wbiłam całe duże
jajko (w temperaturze pokojowej!) i ucierałam.W przypadku użycia świeżych
żurawin, które zawierają mniej
cukru, niż suszone, można dodać trochę więcej
cukru, ja miałam suszone, więc i tak
ciasteczka wyszły bardzo słodkie.Do utartej masy, wsypałam suche
płatki owsiane i wymieszałam do połączenia.Masę
maślano-
cukrowo-jajeczną z
płatkami owsianymi przełożyłam do misy z
mąką.Tabliczkę
mlecznej czekolady posiekałam na małe kawałki. Można tu wykorzystać też różne
czekoladowe gwiazdki, czy inne gotowe posypki.
Żurawinę,
rodzynki i
orzechy włoskie też delikatnie potraktowałam nożem, ale bez przesady! Kawałki mają być wyczuwalne i widoczne w gotowym
ciasteczku.
Wszystko razem dokładnie wymieszałam.Konsystencja powinna być zbita, porcje masy łatwo odchodzić od całości i od ręki podczas wyrabiania kształtu.Kulki spłaszczałam w dłoniach i układałam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.Piekarnik nagrzałam do 180*C.
Ciasteczka piekłam przez 15-18 minut z termoobiegiem.Wystudzone przełożyłam na talerz.Wychodzą dość ciemne, ze względu na dodatek
brązowego cukru, przy użyciu białego, bardziej przypominałyby nasze wyobrażenie o owsianych ciasteczkach.
Moje nadgryzione ( :P )
ciasteczko wygląda tak.Mistrzowska alternatywa dla
ciastek, których nazwa połowy składników zaczyna się na "E", a kończy trzema cyframi. Z podanych proporcji wyszło mi 35 sztuk. Można oczywiście dodatkowo polać je roztopioną
czekoladą, ale mnie kupiły w całości w takiej wersji, swoją
słodyczą i "orzechowością".