Wykonanie
Targ. Włoski, tętniący życiem targ, na dwóch poziomach ogromnego, starego już
budynku. Kiedyś na pewno udam się tam z aparatem, tym razem znów poszłam bez. Nie sposób opisać wszystko, co się tam widzi. Powstałaby pewnie książka.Poziom "
zero". Wchodzę i jak zawsze uderza mnie hałas, zgiełk i wszystkie możliwe zapachy Włoch.Przechodzę
między alejkami, sprzedawcy nie dają spokoju. Każdy woła za mną, zachwalając swoje produkty, krzyczy, że oferuje najniższą cenę dnia, ale dla takiej pięknej kobiety jeszcze ją obniży.Włosi.Blondynka w tutejszej kulturze, szczególnie w południowo-włoskich klimatach, to zawsze turystka. Czasami miewałam wrażenie, że sprzedadzą mi jakiś nieświeży towar, bo przecież co można sprzedać turystom... Na początku nie podobało mi się też, że dla mnie ceny były inne (wyższe!) niż dla włoskich babć rozpychających się łokciami przez tłumy, aby móc przepchnąć swój i tak już pełen zakupów wózek. Teraz już jest inaczej. Już wiem, za ile
mogę kupić dany towar,
kłócę się więc i licytuję do ostatniego możliwego centa. Sprzedawcy mimo wszystko łatwo się uginają, zdumieni, że ta turystka, ta niebieskooka blondynka,
mówi do nich po włosku, a czasami w przypływie adrenaliny, odpowie coś w dialekcie sardyńskim. Mam przewagę.Kupując
mięso czy
sery, zawsze idę w kierunku "swoich". Tony, który handluje drobiem i garmażerią, zawsze poleci mi najświeższy produkt, a jeśli mam koniecznie ochotę na coś, co on mi w tym momencie odradza ("nie, dzisiaj te roladki nie zasmakują księżniczce, polecam
pierś kurczaka"),
mówi zawsze "wróć za godzinę, przygotuję Ci świeże".To lubię. Włosi to jedna wielka rodzina. Jak już Cię kupią, będą wszyscy dla Ciebie jak najbliższe ciotki.
Owoce i warzywa biorę tam, gdzie podobają mi się najbardziej. I tam, gdzie dużo starszych ludzi - to w rezultacie oni na targach spędzają całe przedpołudnia od lat i to oni doskonale wiedzą, gdzie ustawiać się danego dnia w kolejce.Poziom
zero za mną, czas na poziom "minus jeden".Schodzę zakręconymi schodami, otwieram drzwi. Tam uderza zapach (dla mnie zdecydowanie jest to zapach) słonego włoskiego morza. Cały poziom tylko ryb i
owoców morza. Ogromne
pole chłodzonych stołów i lad, obsypanych
solą i udekorowanych
rybami na wszystkie możliwe sposoby. To piętro jest identycznie wielkie jak "poziom
zero", na którym znajdziemy
owoce,
sery,
mięsa,
makarony. Z tą różnicą, że tutaj, na dole, są tylko
ryby. Setki metrów kwadratowych ryb. Ciężko tu kiedykolwiek znaleźć coś nieświeżego. Sardyńska kuchnia opiera się na rybach, tak jak wszystkie inne kuchnie śródziemnomorskie i tutaj
ryby je się przynajmniej dwa, trzy
razy w tygodniu. Jest zapotrzebowanie - są więc wiecznie świeżutkie dostawy z pobliskiego
portu. Uwierzcie mi na słowo, jest ich tyle rodzajów, że nie mogą się znudzić.Dzisiaj na pierwsze wybieram
małże. Na drugie danie będzie
ryba (o tej w kolejnym
poście), w całości. Nikt tu się nie
bawi w filety, bo ni to dobre, ni ładne, ni włoskie.
Ryby jemy w całości lub kawałku, ale ości znajdziemy zawsze.Składniki (na 5-6 osób):1 kg świeżych muszelek (arselle lub vongole, polecam wpisać w wyszukiwarkę i sprawdzić na zdjęciach, nie znam niestety polskiej nazwy. Uważam jednak, że nada się każdy rodzaj małych
małż). Można też użyć mrożonych1 kg
makaronu spaghetti1 szklanka białego
wytrawnego wina do gotowaniapół pęczka świeżo poszatkowanej
natki pietruszki2 ząbki
czosnkuoliwa z oliwekPrzygotowanie:1. Świeże
małże należy najpierw dobrze oczyścić. Przewagą tych mrożonych będzie to, że prawdopodobnie będą już bez muszelek, wystarczy je tylko rozmrozić i opłukać w wodzie.
Małże świeże, w muszlach, powinny być zamknięte. Te otwarte możemy od razu wyrzucić. Należy przygotować duże naczynie (garnek, miska, zlew :-) ) z bardzo osoloną
wodą, która powinna imitować
wodę morską. Muszelki płukać w takiej wodzie kilka
razy (powinny w niej spokojnie popływać za każdym razem około 20 minut). Możliwe jest, że te bardzo świeże otworzą się w trakcie moczenia. Takich nie należy wyrzucać, jednak te które zaraz po zakupie będą otwarte - nie nadają się do jedzenia.2. W głębokiej patelni lub płaskim szerokim garnku rozgrzać około 7-8 łyżek
oliwy z oliwek. Wrzucić pokrojony w kosteczkę
czosnek, podsmażyć. Dodać
białe wino i ok. pół szklanki
wody, wrzucić muszle, przykryć i dusić na wolnym ogniu aż do pełnego otwarcia się
małż.3. Ugotować
makaron.4. Do naczynia z
małżami dodać
pietruszkę, podgrzać na wolnym ogniu, wrzucić do zawartości
makaron, wymieszać na palniku i gotowe!Podawać natychmiast z normalną lub pikantną
oliwą z oliwek i świeżym
pieczywem.