Wykonanie
***Dzisiaj będzie trochę inaczej, bo Lenny jutro leci do Las Vegas na 5 dni i będziemy robić zakupy. Sophie Las Vegas się nie podobało. Była tam kilka
razy i nic nie wygrała, no ale skoro Lenny już koniecznie musi, to niech leci.W ogóle wczoraj miałam próbę cierpliwości. Wygląda na to, że w pewnych sytuacjach nie można za bardzo się starać. Kiedy za bardzo starasz się będąc z Sophie, mogą czekać Cię różne niespodzianki. Ona np. obowiązkowo musi
mieć jakiś powód do zmartwienia i jeśli usuwa się jej podstawowe powody do tegoż, wymyśla sobie nowe, a wtedy może być groźnie... Tak jak teraz...Sophie od Bóg wie jak długiego czasu je na śniadanie
płatki owsiane instant z
jabłkami i
cukrem firmy Americas Choice. Jakiś miesiąc temu kupiliśmy jej z Lennym
płatki firmy Quaker z
jabłkami ale bez
cukru (Lenny miał na nie kupon rabatowy). Jadła je 10 dni i mocno przeżywała tę zmianę. Ale jeśli ktoś myśli, że powrót do dawnych
płatków przyniósł jej ulgę, to się
myli.Zasiał w niej wątpliwość - czy aby na pewno
płatki, które je obecnie, są tymi jej ulubionymi, bo jej się wydaje, że tamte były bardziej czerwone (w tych płatkach nigdy nie było, nie ma i nie mogło być nic czerwonego, bo
suszone jabłka, które wchodzą w ich skład są bez skorki – no comments).I tak właśnie mijają trzy tygodnie, od kiedy kwestia
płatków weszła na stałe na wokandę.Dziesiątki już
razy pokazywałam Sophie pudełko, z którego wyciągam dokładnie te same
płatki, co wcześniej, ale to jej nie przekonywało. W sobotę poprosiła Lennego, żeby tym razem kupił jej właściwe
płatki, takie z bardziej czerwonym w środku, a wczoraj... Wczoraj przypomniała sobie, że 40 lat temu kupowała
płatki BEZ DODATKOW i zaraz uznała, że właśnie TE będą dla niej najlepsze. TE
płatki akurat mamy, bo piekłam z nich
ciasteczka. Są to zwykłe
owsiane płatki błyskawiczne, dostępne w każdym sklepie w Polsce. Wiedziałam, że dla Sophie będą za twarde i że ich nie pogryzie, o czym ją poinformowałam. Nieopatrznie.Tym samym uruchomiłam bowiem całą lawinę zdarzeń.7 godzin swojej aktywności Sophie spędziła na analizowaniu przepisu na
płatki błyskawiczne, wykonywaniu telefonów do swojej 92-letniej kuzynki Tessie, która jadła takie
płatki dwa lata temu jesienią, zapisywaniu sposobu zalania
płatków gorącą
wodą i gotowania ich przez 1 minutę oraz wciąganiu mnie w cały szereg konsultacji na ten temat.Wieczorem byłam już kwestią
płatków prawdziwie udręczona, toteż nie bacząc na
porę zaproponowałam Sophie empirię.
Płatki rzecz jasna zupełnie jej nie smakowały, co zdenerwowało ją do tego stopnia, że kazała je natychmiast wyrzucić. Z wielkim trudem udało mi się przekonać ją, że skoro smakowały jej
ciasteczka, które z nich piekłam, to może jednak uda się zrobić z nich jeszcze jakiś praktyczny użytek.Godzinę 7 PM przyjęłam z prawdziwą ulgą. Postanowiłam dzisiaj "zapomnieć" podlać kwiaty i podać Sophie PILL-sę - nie można starać się za bardzo. W byciu perfekcjonistą należy starannie zadbać o zaniedbania, które będą mogły zapewnić innym odpowiednią dozę oswojonych problemów, czyli dokładnie to, czego im potrzeba do szczęścia...;)Dopisek po kilku dniachWiadomość z przedostatniej chwili: kupiłam dzisiaj mojej Sophie gift - pudełko
płatków owsianych instant z
cukrem firmy Quaker - uwaga - z czterema rodzajami dodatków(!!!):
truskawkami,
jagodami,
brzoskwiniami i
bananami - trzymam kciuki, żebyśmy obie jakoś przeżyły ten odjazd (na wszelki wypadek w rezerwie chowam również
płatki z
jabłkami, jednakże w dalszym ciągu bez czerwonego w środku.:))Dopisek po kilku dniachRecenzja dodatku
truskawek w płatkach: kolor - "OK.", smak - "something like apple".;) Czyżby więc to właśnie
truskawki były tymi mitycznymi
jabłkami z czerwonym w środku???Dopisek po kilku dniachZakończony został proces proces testowania nowych smaków
płatków. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie smakują "all right" i Sophie WSZYSTKIE lubi. Przestałam wiec kompletnie rozumieć o co chodziło z tą naglą nietolerancją
jabłkowych bez czerwonego...;)Dopisek po kilku dniachDziś rano rozgryzłam tajemnicę
płatków.Podałam Sophie te z
jabłkami.Po konsumpcji połowy zapytała mnie co je. Informację o tym, że swoje dawne, ukochane
płatki skwitowała obojętnym: - "Dobre". To doprowadziło mnie do rozwiązania. Tu wcale nie o
płatki chodzi, tylko o godność. Kiedy praktycznie całe Twoje życie zależy od widzimisię innych, potrzebujesz odrobiny kontroli nad czymkolwiek, choćby pozornej, byleby była. Masz tę kontrolę, wydaje ci się, że ją masz, to znaczy, że jesteś. Uff... Chwila intelektualnego drobienia w miejscu i jest krok do przodu! To miłe.:)***

Taak, to miłe...Tak jak miłe jest chcąc zjeść na śniadanie ciabatę, móc to zrobić.:)Kto nie
wierzy – proszę spróbować.:)Składniki:1 pokrojona ciabata bez piętek100 g
sera mozzarella pokrojonego na plasterki /użyłam
sera light firmy Zott/1
pomidor pokrojony na cienkie plasterki1
czerwona cebula pokrojona na cienkie plasterkiduże listki świeżej
bazyliisólpieprz4 łyżeczki
oliwy z oliwek
Wykonanie:Plastry
mozzarelli i
pomidora osusz papierowym ręcznikiem.Na co drugiej kromce ciabaty ułóż po kolei po 1-2 plasterku
mozarelli,
pomidora,
cebuli i listku
bazylii. Całość dopraw obficie
solą i
pieprzem. Przykryj pozostałymi kromkami
pieczywa.Rozgrzej połowę
oliwy na patelni, małym ogniu. Połóż kanapki. Smaż mocno dociskając je szpatułką aż się przyrumienią, ok. 2-3 minuty. Dodaj pozostałą część
oliwy. Ostrożnie obróć kanapki, smaż kolejne 2-3 minuty, aż druga ich strona również się zrumieni, a
ser rozpuści.Podawaj gorące.Gotowe!

Bardzo smacznego!Źródło - "Potęga warzyw"Blogger robi nam od kilku dni psikusy - najbardziej żal mi komentarzy, które pojawiają się i znikają w najmniej oczekiwanych momentach, za co wszystkich Komentujących serdecznie przepraszam.Mam nadzieję, że od tego posta sytuacja
wróci już do normy.Pozdrawiam Wszystkich Cierpliwych i Nie.:)