Wykonanie
Kilka miesięcy temu robiłam swoją pierwszą, 36 godzinną głodówkę oczyszczającą, wg wskazówek Małachowa. Głodówka 36 godzinna w zasadzie nie jest odmładzająca, jedynie oczyszczająca, ponieważ organizm nie przestawia się w pełni na odzywianie endogenne tj. komórkowe. Raczej pozbywa się zalegających w organizmie
wody, śluzu, złogów. Zniosłam ją bardzo dobrze. Do dziś pamiętam odnowiony, zdrowy apetyt na najprostsze potrawy po niej jak
ciemny ryż,
kasza,
płatki. Po tej głodówce właśnie kupiłam sobie garnek do gotowania
ryżu i zbóż. Odnowiła we mnie potrzebę złożonych węglowodanów, bez "omasty". A wcześniej dominowały u mnie
białka, strączki. Doceniał
słodycz smaku
kaszy, i spowolniłam sposób żucia.Organizm bardzo dobrze ją zniósł. Wtedy też pstanowiłam, że powtórzę ją w lutym, ponieważ ten miesiąc odczuwam jako najbardziej ku temu efektywny w danym kwartale. Z jednej strony jest i tak w ans osłabienie zimowe, z drugiej jest coraz jaśniej. Z jdnej nie ma żadnych niemal już sezonowych świeżych roślin (prócz
jabłek,
selera,
pietruszki,
ziemniaków,
pora) a mnie się bardzo już chce roślin surowych, a nie chcę przesadzać z
bananami,
avocado czy rzucać się na
pomidory koktailowe w Włoch, czy
szpinak baby, które kuszą w Biedronce.Porządki w domu, w ogrodzie ... a może też ...?
Głodówka pełna tzn. jedynie i tylko na wodzie, polega na tym, by do organizmu nie dostarczać żadnych (tj także płynnych) pokarmów. Żadnych
soków,
herbat, ani
owoców. Inaczej stanie się to zwykłym głodzeniem się. Natomiast w głodówce wg Małachowa, chodzi o to, by po około 48 godzinach organizm doświadczył tzw. przełomu kwasiczego, a następnie przestawił się na odżywianie wewnątrzkomórkowe - tj, zaczął zużywać samego siebie począwszy od najbardziej zniszczonych komórek. Usuwa się wtedy złogi, śluz, "wybrakowane" komórki, od najbardziej zużytych, jak to on nazywa "patologicznych"...Zwał jak zwał, wiadomo - organizm najpierw pochłonie to, co mu najmniej potrzebne, a wtym przypadku wręcz zbędne.Aby zpobiec trawieniu
mieśni, podczas głodówki należy regularnie spokojnie spacerować, wykonywać spokojne ćwiczenia np. elementy gimnastyki lub jogi. Można też oczywiście pracować, jak w normalny dzień. Pod warunkiem, że człowiek zna swój organizm i nie odczuwa głodówki jako stanu powodującego lęk, obawę o zdrowie, czy zagrożenie dla samego siebie. Jeśli traktujemy to jako odnowę, to podczas większości dni głodówki możemy funkcjonować normalnie.Zazwyczaj po 48 h organizm doświadcza wiekszego kryzysu,
bólu głowy, osłabienia spowodowanego zatruciem z powodu oczyszczania złogów z przewodu pokarmowego - to to zapewne przypadnie u mnie na początek weekendu, gdy
bedę mogła ewentualnie położyć się w ciagu dnia i odpoczać, ale w kolejny dzień zazwyczaj jest znów lepiej, jaśniej i odzyskuje się energię i siłę.Z głodówki wychodzić
będę od poniedziałku rano, spożywając bardzo niewielkie ilości mieszając je dokłanie ze śliną, tarkowane i /lub surowe: sok z
marchwi,
kapustę,
marchew,
jabłko. W dniach późniejszych dodam gotowany pęczak.Celem głodówki nie jest utrata wagi, tylko właśnie owo wychodzenie z głodówki powiązane z fazą odbudowy organizmu. Bowiem wtedy, na miejsce spalonych złogów, organizm przyswajając dobre, zdrowe pożywienie odbudowuje swoje zasoby. Dlatego też warto jest znać najpierw siebie z mniejszych i krótszych głodówek (24 i 36 godzinnych np. raz na 2 tyg lub 1 raz w miesiącu) by wiedzieć, że nie rzuci się na jedzenie, szczególnie to niewskazane - tłuste, słodkie i ciężkie a jelit nie narazi się na nagłe obarczenie treściami układu pokarmowego. Grozi to skretem jelit! Owo kluczowe dla zdrowia wyjście z głodówki powinno trwać tyle ile czasu trawała sama głodówka czyli 3 dni głodówki 3 dni poczatkowo: świeżego soku,
potem tarta marchew i
kapusta - aby"wymieść" i uruchomić jelita, następnie stopniowo, dokładnie żute zboża i jarzyny. Dopiero po 3 dniach, znów codzienne potrawy lekkostrawne, pożywne zupy jarzynowe z
makaronem lub
ryżem,
płatki kasze. Nic smażonego, ani
cukru ani
białka zwierzecego.Generalnie dziś czuje się dobrze, nie użalam się nad sobą. po powrocie z pracy wypiłam bardzo pwooli duży kubek
wody około 70C. Zaczynam odczuwać "absmak" w ustach, co świadczy o tym, że organizm zaczyna zużywać resztki w jelitach. Aby nie nastąpiło samozatrucie organizmu Małachow zaleca domowa lewatywę. Jestem przygotowana jeśli chodzi o sprzęt, do kupienia w aptece, ale także przygotowałam się kilka dni temu po prostu jedząc warzywa,
kapustę,
marchew, które to już same wymiatały resztki z przewodu pokarmowego i nie ruszyłam z głodówką "po nażarciu się", tylko już kilka dni bardzo lekko się odżywiałam, bez
soli,
ckru i tłuszczu w diecie.Zatem dziś tyle - nosiłam się długo z tym zamiarem i w końcu udało mi się "wstrzelić w dobry termin", z pracą, z weekendem i z nastrojem, motywacją. To dziś tyle. Na wieczór sobie poczytuje Małachowa, co jest dodatkowo motywujące i pozwala sie orientować w tym, co dzieje się z organizmem.