Wykonanie
Większość moich znajomych żyje
kawą. Rano podłącza się do kroplówki
kawy z mlekiem, przed południem pierwszy strzał
espresso, najlepiej prosto w żyłę, do lunchu czarna
kawa, po południu kolejny shot
espresso mocnego jak piekło, a na wieczór dla relaksu latte. Są i tacy, którzy ciągną cały dzień na kilku
espresso. Ja
kawą się delektuję jak deserem. Moja ukochana to latte z małym
espresso i furą
mleka. Dziś do repertuatu ulubionych kaw dołącza latte, która sama w sobie stanowić może deser, mimo, że
cukru w niej jak na lekarstwo - domowa wersja pumpkin spice latte w wersji "nieulepkowej", czyli
kawa z mlekiem,
przyprawami i musem z dyni. Pycha!
Nadrabiam dziś stertę zaległości, które ostatnio się spiętrzyły. Gdy tylko wychynę głowę znad komputera, już widzę, jak za progiem czają się nowe. A tak liczyłam na odrobinę spokojniejszy czas... Nie muszę rozpoczynać dnia od
kawy, dziś jednak kusi mnie
kawa z
dynią,
Miles wciąga jak narkotyk. Posłuchajcie "Bye Bye Blackbird" ...Lubię zapach świeżo mielonych ziaren, zatem już chwila, w której uruchamiam ekspres oznacza radość dla zmysłów. Szum młynka, po chwili obezwładniający zapach mocnego
espresso rozchodzi się po całym domu. Najbardziej lubię, gdy na
kawę wpadną znajomi,
stoję przy ekspresie napełniam szklanki filiżanki, ubijam
mleko, prószę
cynamonem latte dla babeczek. W zasadzie tyle mi wystarczy - zapach. Nie muszę wstrzykiwać sobie
kawy do krwiobiegu by funkcjonować.
Piję głównie tylko latte, słabą, mocno
mleczną, z kilkoma okruchami
cukru i
cynamonem na wierzchu.
Piję ją w nagrodę, na deser, dla relaksu. Czasem jedną dziennie, albo jedną na tydzień. Latte to moja chwila rozkoszy, lubię ją dozować umiarkowanie :)Z
bólem serca, że znów jedzenie się marnuje, wycinałam wczoraj
dynię dla córki do szkoły. Dziś rano
dynia pojechała już do szkoły - czarna z
pomarańczowym okienkiem, a w nim scenka rodzajowa ulepiona z plasteliny "bal halloweenowy" dla pająków, duszków i Frankensteina, samodzielnie ulepionych przez moja prawie dziewięciolatkę.
W tym roku po raz pierwszy usłyszałam, a nawet spróbowałam
kawy, która ponoć jest kultowym jesiennym
napojem w Starbucks - pumpkin spice latte . Przyzwyczajona do swoich ulubionych smaków, nie miałam odwagi jej zamówić, wiedząc, że jest z
syropem, ale "siorbnęłam łyka" od koleżanki.
Dynia,
przyprawy i
kawa - pycha! świetnie się komponują, jednak poziom
cukru i słodkości i
bitej śmietany, ooooch... to byłoby jakbym cały tort na raz zjadła.Do kawiarni w stolicy mam za daleko, na szczęście moja domowa, działa całkiem sprawnie :) Upiekłam dziś rano miąższ, który pozostał wycinanej wczoraj dyni i zmiksowałam go na
pure. Wykorzystam go do wilgotnego sernika
dyniowego i jesiennej latte - pumpkin spice latte, ale takiej po mojemu.
ok 30-50g musu z pieczonej dyni*
espresso200ml
mlekaszczypta
quatre epices**
cukier trzcinowy - do smaku
cynamonPodgrzej mus z dyni i wymieszaj ze szczyptą
quatre epices . Podgrzej
mleko i ubij je na puch na przykład elektryczną ubijaczką. Połowę
mleka wymieszaj z gorącym
pure dyniowym i przełóż do kubka lub szklanki, w której podasz latte. Wlej pozostałe
mleko razem z pianką
mleczną. Na wierzch wlej powoli cienką strużką zaparzone
espresso, dzięki
czemu będzie widać wyraźne warstwy -
dyniowe mleko,
kawa i
mleczna pianka. Wierzch oprósz
cynamonem. Dodaj tyle
cukru ile używasz do klasycznej latte (u mnie 1/3 łyżeczki). Podawaj dla rozkoszy albo zamiast deseru :)* miąższ z dyni pokrój w kostkę, ułóż na blasze i piecz w temperaturze 170 °C ok 40 minut. Zmiksuj miąższ w blenderze na gładką masę. Możesz go porcjować w woreczkach lub pojemnikach do kostek
lodu i zamrażać. Jest idealny do serników, tart i dyniowej latte.** q quatre épices - francuska mieszanka czterech przypraw, w skład której wchodzi
cynamon,
goździki,
pieprz i
gałka muszkatołowa . Jeśli nie masz gotowej mieszanki dodaj po szczypcie przypraw, które znajdują się w jej składzie. Aha i doszły mnie słuchy, że
quatre epices ma być niebawem w sprzedaży w Polsce!