ßßß Cookit - przepis na Mama z tatuażem i kolczykami

Mama z tatuażem i kolczykami

nazwa

Składniki

Wykonanie

To najczęstszy argument – „Jak będziesz wyglądać z tymi obrazkami na starość?” A co mnie dzisiaj obchodzi starość? Przecież, logicznie rzecz ujmując, kiedy będę starą babuleńką, to nie będę paradować po plaży topless czy w fikuśnym bikini. Być może w ogóle nie będę paradować po plaży. Sesja w Playboyu też odpada. A jeżeli kiedyś – na starość będę się rozbierać przed lekarzem, to może powie: „fajna z pani babcia” i takie słowa chciałabym usłyszeć. Taka „power babcia” pełna energii i poczucia humoru – taki mam plan :)
Mam dziewięć tatuaży.
Z czego osiem składa się w jedną, dużą całość – od łopatki aż po biodra. Ten ostatni – dziewiąty, jest najbardziej osobisty, intymny i dotyczy dwóch najważniejszych osób w moim życiu.
Ten wpis pewnej blogerki również polecam - KLIK
Pracuję w biurze. Na rozmowie kwalifikacyjnej nikt nie prosił mnie o striptiz, by zobaczyć czy mam jakieś tatuaże lub inne „ozdobniki”. Żeby ktoś je zobaczył, muszę założyć koszulkę bez rękawów lub biegać w stroju kąpielowym. Nawet nie przyszłoby mi do głowy, by do pracy przyjść z odkrytymi plecami. Najzwyczajniej w świecie tak nie wypada, i już.
„Czy tatuaż u matki (a później babci), to naprawdę coś złego? Czy ma wpływ na to, jaką jest matką? Czy wraz ze zrobieniem sobie tatuażu matka zmienia się w patologiczną? Czy nie powinno być najważniejsze to, że matka dba o dziecko, (…) a przede wszystkim – kocha je najmocniej na świecie, a nie to czy ma tatuaże, kolczyki i ile? I czy tylko mnie denerwują teksty, że matce pewne rzeczy już nie wypadają?”
Źródło tekstu: KLIK - wpis blogerki znalazłam przypadkiem i zainspirował mnie on do napisania własnego posta na ten temat.
Postanowiłam odpowiedzieć na te pytania, bo przecież mnie dotyczą.
Czy tatuaż u matki (a później babci), to naprawdę coś złego?
Nic złego w tym nie widzę, otaczający mnie ludzie także. Już dawno minęły czasy, kiedy osoby posiadające tatuaż nazywano „kryminałem” lub „marginesem społecznym”. Nawet moja mama ma tatuaż! Zrobiła sobie zaraz po mnie. I bardzo fajnie, bo spoko z niej babka! :)
Czy ma wpływ na to, jaką jest matką?
Nie! Nie ma żadnego wpływu. Od kiedy to tatuaż, kolczyk czy kolor włosów jest oznaką tego, kim jestem, jak kocham i jak w życiu postępuję? Jedynie co możne zaznaczać to, że cenię sobie pewne symbole i upamiętniam je w taki a nie w inny sposób.
Czy wraz ze zrobieniem sobie tatuażu matka zmienia się w patologiczną?
Hę? W żadnym wypadku. Zazwyczaj tatuaż jest symbolem czegoś (chociaż i znam przypadki, gdy było to zwykłe „widzimisie”). Mój tatuaż (aj sorry) tatuaże, są głównie dla mnie, nie dla publiczności. Nie chodzę roznegliżowana, rzadko się opalam, więc mało kto ma okazje je zobaczyć.
Czy nie powinno być najważniejsze to, że matka dba o dziecko, troszczy się o nie, poświęca mu wiele czasu, a przede wszystkim - kocha je najmocniej na świecie, a nie to czy ma tatuaże, kolczyki i ile?
Tak, właśnie tak powinno być. Tylko czemu niektórzy nadal mają z tym problem? Czemu, gdy zobaczą matkę z dzieckiem, która ma tatuaż, kolczyki czy awangardową fryzurę to od razu równającą z ziemią? …nie pojmuję tego. Stereotypy są niesprawiedliwe i krzywdzące.
I czy tylko mnie denerwują teksty, że matce pewne rzeczy już nie wypadają? (Nie mam tu na myśli rzeczy, które każdemu nie wypadają.)
Bardzo mnie denerwują! Nie wypada? Bo co? Bo kto tak powiedział? A jak złamię tę zasadę, to co się stanie? Czemu miałbym nie robić sobie kolejnych tatuaży, kolczyków czy szalonych fryzur? Ja tak lubię.
Kolczyki…
jeżeli miałabym założyć wszystkie na raz, to będzie ich osiem. Na dzień dzisiejszym codziennie zakładam dwa. Jeden na twarzy nie rzuca się specjalnie w oczy. Tego w języku w ogóle nie widać, bo nie mam w zwyczaju wytykać języka przy każdej okazji. Nawet jak mówię to go nie widać.
Jedno wiem na pewno jestem dobrą mamą dla mojego dziecka, no dobra przynajmniej się staram taka być. Bi nie mnie samej oceniać, a dziecko za małe by umiało wyrazić swoją opinię. Jestem kreatywną, pełną energii i pasji mamą. Spełniam się w każdym możliwym calu.
I żeby była jasność…
mój Mąż też jest wytatuowany.
I jeśli tatuaże mają wpływ na to jakim jest ojcem to… mają bardzo dobry wpływ. I przynajmniej daty urodzin Synka nigdy nie zapomni, bo jeden z tatuaży zrobił właśnie dla uczczenia narodzin Gabrysia. Ot, taka z nas wytatuowana, kochająca się rodzinka. Czekać tylko, kiedy Mały wróci z obrazkiem na plecach – grunt, żeby był ładny ;)
Źródło:http://claudittemisscooking.blogspot.com/2014/10/mama-z-tatuazem-i-kolczykami.html