Wykonanie
Nasze szkockie wakacje stały pod wielkim znakiem zapytania.
Plany były piękne, ale wszystko popsuła pogoda i nie mówię tu tylko o jakimś tam deszczu, a o sztormowej pogodzie w okolicy Hybryd, gdzie się wybieraliśmy. Przypomnę, że to było nasze drugie podejście w te rejony, więc może za rok, przy trzecim podejściu wreszcie dotrzemy na te małe wysepki na oceanie.Aby uciec przed deszczem pojechaliśmy w druga stronę, w stronę morza irlandzkiego. Wymyśliłam sobie rejs starym parostatkiem i pobyt na jednej z wysp w zatoce Firth of Clyde. Uciec przed deszczem, dobre sobie, w Szkocji chyba łatwiej trafić w totka. Wiem, wiem przesadzam, bo lato mieliśmy piękne, ale co z tego, jak pewnie następne trafi nam się za jakieś 10 lat.Najbardziej z obrotu sprawy zadowolony był "podróżnik czołgista" Sznupek. Miał nadzieję, że spełnią się jego urlopowe marzenia:Oj Sznupciu coś mi to wygląda na dłuższe ulewy, może przeczekamy z parę dniNa co będziemy czekać? Na cud? Pojedziemy w drugą stronęAle tam też pada!Skąd wiesz?SprawdzałemNie kłam, nie sprawdzałeś, bo nawet nie wiesz w którą stronę chce jechaćSprawdziłem każdą stronę, aż po Norwegię, zostańmy w domu, co tak będziemy mokli?Urlopowe marzenia Sznupka się nie spełniły, spakowałam nas w małą walizeczkę i zarezerwowałam bilety na parostatek. Na szczęście sam parostatek wywołał pewne zainteresowanie u Sznupka, więc nie było focha przed wyjazdowego, bo fochować przedwyjazdowo to się Sznupek potrafi, oj potrafi!A więc Kochani! Taksówka czeka, zabieramy Was na pokład ostatniego w świecie parostatku, który pływa po morzach i oceanach. Ahoj Przygodo!!!Mi wiele do szczęścia nie potrzeba, ja zawsze jestem szczęśliwa w podróży, nawet jak marudzę, to jest to szczęśliwe marudzenie, bo każda podróż to przygoda, każda podróż to kolejny klejnot w mojej koronie życia. Od samego rana nie padało, było nawet ciepło, ale gdzieś tam w oddali czaiły się na nas złowrogie chmurzyska. Damy radę, uciekniemy - mówiłam sama do siebie. Przecież dobrym ludziom zawsze świeci słońce. No cóż okazało się, że na pokładzie musiało być bardzo dużo złych ludzi, a my mieliśmy pecha, że płyneliśmy w ich towarzystwie.




Łajba duża, bardzo dużo miejsca do siedzenia na górnym pokładzie, jeden mały dek z panoramicznymi oknami, bardzo mały, szczególnie przy brzydkiej pogodzie. Na dole restauracja i olbrzymi pub. Jedną z atrakcji jest dostęp do maszynowni/parowni, gdzie można przyglądać się jak statek wprawiany jest w ruch.


Kapitan przywitał nas serdecznie i pomału ruszyliśmy w
drogę, muszę przyznać, że odgłos jaki wydaje parostatek
przyprawia mnie o dreszcze....klok-klok-klok-klok-klok-klok.....takie rytmiczne "klokanie" mogłoby mnie usypiać co wieczór. Bardzo relaksujące i kojące nerwy.






Pomału wypływaliśmy na szerokie
wody, podróż tak na prawdę dopiero się zaczęła, a my właśnie kończyliśmy kanapki, które przygotowałam na cały dzień. Ależ ta morska przygoda wzmaga apetyt. Naszykowałam nam kanapki, bo się naczytałam na forach, jakie to wywindowane ceny są w restauracji, czy też pubie, chciałam więc zaoszczędzić trochę grosza i zapchać nasze żołądki kanapkami. Nie za bardzo mi to chyba wyszło, bo po godzinie usłyszałam:Sznupcia od której serwują Lunch?Sznupek przecież dopiero zjedliśmy kanapki!Ale głodny jestemSama sobie wdychajZa godzinę pójdziemy teraz podziwiaj
widoki




Po godzinie przemarznięci, przemoczeni i z wiatrem we włosach biegiem ruszyliśmy coś zjeść. Restauracja była już pełna, ledwie udało nam się znaleźć dwa wolne miejsca. Zamówiliśmy zupę warzywną,
bagietki i
herbatkę.Sznupek, jak Ci smakuje zupa?Bardzo dobra! Taka kwaskowaNo właśnie jakby
żurkiem zaciągniętaOoo dokładnie smakuje jak żurek, tylko wędzonki brakAle żurek w Szkocji i na szkockim statku wycieczkowym?No może to taki specjalny szkocki żurek?Hmnn?CDN.....wkrótce :)