Wykonanie
Wzgórza Euganejskie( Colli Euganei) z powulkaniczną glebą, to idealne miejsce na plantacje
winogron. Nie bez powodu ich zbocza- pomiędzy wioskami, willami i kościołami- porastają winnice, z których pochodzą wyborne
wina. W małym, położonym w jednej z dolin Colli Euganei, miasteczku o niewiele mówiącej nazwie Vò, każdego roku od kilkudziesięciu lat, po winobraniu, gdzieś tak w połowie września, odbywa się Festiwal
Wina i
Winogron-
Festa dell’ Uva.W tym roku udało nam się uczestniczyć w 64 edycji
Festa del Uva. Festiwal
wina odbywa się na centralnym placu Vò i trwa z reguły trzy dni. Rozpoczyna się w piątek wieczorem, a kończy w niedzielę pochodem korowodów i spektaklem kabaretowym. Festiwalowi towarzyszą również inne atrakcje: konkurs na najlepsze
wino regionu, płatna degustacja
wina i jego sprzedaż, czy bogate zaplecze gastronomiczne, z najwyborniejszymi perełkami kuchni weneckiej.Wokół piazza centrale powstało swoiste „winne miasteczko”. Pełno było drewnianych budek, w których lokalni producenci win wystawiali „swoje dzieła”. W jednej z takich budek za symboliczną opłatą 7€ można było zakupić prawo do degustacj okolicznych win i innych pysznych przekąsek.
Mogę śmiało stwierdzić, że tak jak dorośli czekali na degustację, tak dzieci czekały na główny punkt programu:
winogronowy korowód. Pochód
barwnych korowodów na bogato zdobionych wozach karnawałowych powiązany był z konkursem na ten najbardziej oryginalny. W kolejności mogliśmy podziwiać następujece „winne wozy”: Indiana Jones, Świątynia Bogów, Vollywood,
winogronowa SPA z drewnianą wanną pełną trunku Bogów, Asterix i Obelix, oraz the Flinstones. Przygotawania do nich ciągną się długimi miesiącami, natomiast ozdabianie konstrukcji
winogronami odbywa się w dzień i noc poprzedzające występ. Tysiące równiutkich
winogron ułożonych w misterne wzory robi niesamowite wrażenie. Niestety nie zgłębiłam tajemnicy ich przyczepiania.
Jak na prawdziwe święto rodzinne przystało na
Festa dell’Uva nie mogło zabraknąć licznych stranagów z dosłownie wszystkim: drewnianymi zabawkami i kuchennymi gadżetami, tekstylno-filcowymi szmaciakami, malowanym szklem, ręcznie wyrabianą biżuterią, przeróżnistymi kwiatami, regionalnymi produktami i oczywiście z darami natury. Moja młodsza córcia jak perszing pobiagła do straganu z pieczonymi
kasztanami. Nawet gumowe żelki i inne kolorowe
cukierko-
groszki nie były w stanie przyciągnąć jej uwagi. Po konsumpcji stwierdziła, że pierwszych pieczonych
kasztanów najadła się na ten tydzień! Aż boję się mysleć, co będzie w przyszłym.....