Wykonanie
Dżem z zielonych szyszek sosny zaintrygował mnie już rok temu na blogu Pinkcake . Gdy podczas wizyty u znajomych zobaczyłam
młode sosny w ich ogrodzie z charakterystycznymi zielonymi szyszkami, zapytałam, czy
mogę ich trochę nazbierać. Zerwałam ze dwie garście, tak na pojemność pół szklanki i zrobiłam z nich
dżem. Chciałam, by go mogła spróbować moje Weganka, która przyjechała na trochę do domu, więc
miód zastąpiłam
syropem z kwiatów dzikiego bzu.1/2 szklanki szyszek sosny1/3 szklanki
cukru2 łyżki
syropu z kwiatów dzikiego bzułyżeczka
soku z cytrynySzyszki pokroiłam ( trzeba sprawdzić, czy nie są robaczywe, moje nie były), odkrawając zdrewniałe końcówki, które nadają dżemowi lekki posmak kory i zmieliłam w blenderze z dodatkiem
syropu z bzu. Chciałam je zmielić same, ale blender chodził opornie. Jak widać na zdjęciu, nie zmieliły się na gładką masę,
dżem ma lekko grudkowatą konsystencję.Masę szyszkową przełożyłam do miski , dodałam
cukier,
sok z cytryny i ucierałam drewnianą pałką zakończoną kulką. Nie dało to takiego efektu, jak w makutrze, ale
cukier dobrze się połączył z zieloną masą. Przełożyłam go do słoika i trzymałam w lodówce, wierzch lekko zbrązowiał , w środku
dżem pozostał pięknie zielony.Zastanawiałam się, czy go nie przegotować i odparować, ale córki stwierdziły, że dobry jest taki, jaki jest. Smakował im, a młodsza zgodziła się ze mną, że warto spróbować go jako kontrastowy dodatek do grillowanego
mięsa. Ma intensywny leśny smak, do deserów też się sprawdził ( na zdjęciu z delikatnym
waniliowym serniczkiem na zimno). Na bułkach do śniadania również spełnił swoją rolę.Dużo go nie można zjeść, ale jako sezonowa ciekawostka warta jest zrobienia.Smacznego !