Wykonanie
Zaczęło się od zwykłego zapatrzenia...zrobienia fotki telefonem i wstawienia na fejsbuka pięknej zielonej polanki z żółtymi mleczami :-) ...i się załatwiłam bo namówić mnie nie trudno do eksperymentów a koleżanki blogerki bardzo szybko zareagowały na moje zdjęcie...no i takim sposobem pobiegłam zbierać na działkę mlecz! Trochę obawiałam się robaków, nie znoszę ich w jedzeniu ale na szczęście podczas oczyszczania znalazłam zaledwie dwie mrówki i jednego pajączka. Czas w którym zbierałam mlecz, nie należał do super
słonecznych..trochę słońca, trochę deszczu i chmur..więc pewnie robale się pochowały. W każdym razie muszę przyznać, że jestem zaskoczona smakiem tego
syropu czy
miodku...jak zwał tak zwał..smak ciekawy, lekko karmelizowany i nawet delikatnie pachnący kwiatami. Skoro moja młodsza córka uznała, że jest pyszny to znaczy że tak jest bo ona strasznie wybredna jest! Niestety nie udało mi się donieść mniszka w przyzwoitym wyglądzie z działki do domu by zrobić z nim zdjęcia, strasznie szybko więdnie więc zrobiłam dla koloru z innymi żółtymi kwiatuszkami :-) Mam nadzieje, że nie macie mi za złe :-) Pozdrawiam i dzięki, że mnie namówiłyście!
Składniki:700g
wody400g
cukrusok z dwóch
limonekjedno źdźbło
trawy cytrynowejkilka liści kaffiru
Wodę przelałam do garnuszka, zagotowałam i dodałam
płatki mniszka. Gotowałam około 30 minut na bardzo małym ogniu. Po tym czasie wyłączyłam płomień i pozostawiłam na 24h w chłodnym miejscu.Przecedziłam i odcisnęłam
płatki, do
wywaru dodałam
cukier oraz posiekaną
trawę cytrynową oraz kaffir, gotowałam 30 minut do uzyskania fajnego aromatu
limonkowego, przecedziłam ponownie i dopiero dodałam
sok z limonki. Na wolnym ogniu gotowałam jeszcze z 30 minut do zredukowania się płynu. Podczas gotowania wytwarza się dużo piany więc po zakończeniu procesu redukowania, trzeba poczekać aż piana zniknie, ewentualnie zebrać ją z wierzchu i dopiero przelać do słoika. By zachować na dłużej, należy pasteryzować!