Wykonanie
Ani się obejrzałam a już minęły cztery lata pisania bloga. Czas leci bardzo szybko, zwłaszcza kiedy jest się czymś pochłoniętym na całego. Blogowanie ( a dokładniej samo pieczenie) wciągnęło mnie tak bardzo, że teraz nie wyobrażam sobie, żebym mogła robić cokolwiek innego. W blogowym świecie zwyczajem jest podsumowanie roku, ja na takie posumowanie w kilku słowach skuszę się po czterech latach. Wszystko zaczęło się niewinnie i przez zupełny przypadek. Cztery lata temu blogów kulinarnych było niewiele, sama nie wiedziałam o ich istnieniu. Szukając sposobu w jaki mogłabym się pochwalić swoimi wypiekami odkryłam, że jest coś takiego jak blog. Założyłam go więc z ciekawości i zaczęłam dodawać pierwsze przepisy. Znajomi się śmiali, dla nich robienie zdjęć jedzenia było dziwactwem ale ja tak się zawzięłam, że powiedziałam: "poczekajcie, jeszcze zobaczycie":) I tak po jakimś czasie blog zaczął zyskiwać czytelników, przepisy zaczęły pojawiać się w prasie, później dotknął mnie zaszczyt i mój przepis wybrała Ewa Wachowicz, dzięki
czemu mogłam pojawić się w jej programie. Później były przeróżne warsztaty, które prowadziłam, współprace z mnóstwem firm, portali, gazet. Aż wreszcie udało mi się spełnić moje największe marzenie- wydać książkę. Myślałam, że tym już zaspokoję chęć na kulinarne przedsięwzięcia ale okazało się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i już kończę pracę nad drugą książką. A jakby tego było mało to zupełnie niespodziewanie zostałam cukiernikiem w super fantastycznym hotelu. Tak więc mam pełne ręce roboty a głowę pełną pomysłów. Oby tylko czasu starczyło, żeby to wszystko zrealizować.A nie byłoby tego wszystkiego bez Was moi kochani Czytelnicy. Bardzo dziękuję za to że jesteście, że czytacie, korzystacie z moich przepisów, wytykacie mi błędy i dajecie mi mega
kopa do działania. Z wieloma z Was zżyłam się bardzo bardzo mocno. Dziękuję za każdego maila, za upominki od Was, za każde ciepłe słowo. I za te negatywne też dziękuję, bo konstruktywna krytyka zawsze napędza do działania i zmian. Cieszę się, że jesteście ze mną i mam nadzieję, że będzie Was tu przybywać.Z okazji urodzin powinien być tort, niestety brak czasu nie pozwolił mi na jego upieczenie ale jest chociaż urodzinowa
tarta. Myślę, że ten przepis przyda się zwłaszcza latem ale zanim to się pojawi korzystam z zamrożonych
owoców.Składniki na tartę o średnicy 21 cm: na ciasto:130 g
mąki pszennej20 g gorzkiego
kakao100 g
masła50 g
cukru pudruszczypta
soli2
żółtka na krem:250 g
mascarpone200 ml
kremówki 30%3 łyżki
cukru pudrudodatkowo:200 g
mrożonych owoców (użyłam
malin i
truskawek)
galaretka truskawkowa50 g
deserowej czekoladyłyżka
mlekamasło i
mąka do foremkiSkładniki ciasta posiekać i zagnieść. Ciasto zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez godzinę (lub w zamrażalniku 30 minut). Foremkę wysmarować
masłem i wysypać
mąką. Schłodzone ciasto rozwałkować i wylepić nim blaszkę do tarty. Nakłuć widelcem w kilku miejscach. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200*C i piec około 15-20 minut. Upieczony spód wystudzić i wyjąć z foremki.
Czekoladę połamać i razem z
mlekiem rozpuścić nad parą. Za pomocą pędzelka wysmarować dno tarty.Zimną kremówkę ubić na sztywno z
cukrem pudrem a następnie krótko zmiksować z
mascarpone. Wyłożyć na ciasto.
Galaretkę rozpuścić w szklance
wody. Kiedy wystygnie dodać do niej nie rozmrożone
owoce i wyłożyć na ciasto (będzie bardzo szybko tężeć). Odczekać aż całość ładnie stężeje.