Wykonanie
Wakacje dobiegły końca.. Na poprawę nastroju zapraszam na sierpniowy haul! (tak, wiem, że studenci jeszcze mają wolne ;)Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek w haulu pojawią się zabawki z McDonald’s. Nie wiem, czy
mieliście okazję grać w Cut the rope – głównym bohaterem jest mały smok/dinozaur, który lubi jeść
cukierki. W największym
skrócie gra polega na tym, żeby
cukierek trafił do jego rozdziawionej paszczy. Uwielbiam! Także jak zobaczyłam wyciskacz do
cytrusów, pojemniczek (niewidoczny na zdjęciu…) i foremki do
lodów na patyku musiałam je kupić. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu można w McDonald’s kupić same zabawki, bez zestawu Happy Meal.
Na kolejne zakupy wybrałam się na stronę makutra.com, gdzie zamówiłam słoik (oczywiście), dwie szklane, zakręcane butelki, w których zamierzam brać smoothie do pracy, naklejki – etykietki, na których można pisać kredą (!) i
kubki – słoiki, o których zakupie myślałam od dłuższego czasu.Podczas składania zamówienia wybrałam „odbiór osobisty”, co było genialnym pomysłem. Wiem, jak to brzmi.. Jak weszłam do Makutry, ciężko mi było z niej wyjść – mnóstwo drewnianych półek, stołów, naczyń, form i foremek, książki… Niebo na Ziemi.
A tutaj szklane zakupy bez wszystkich ulotek i cenówek.
W sierpniowym haulu znalazło się też miejsce dla kosmetycznego produktu – Warm vanilla sugar jest zapachem, który poznałam przy okazji.. przeglądania świeczek w Bath &
Body Works. Do zakupu mgiełki o wspomnianym wyżej zapachu przekonała mnie promocja (ok -50%). I tak jak nie lubię ciężkich i ciepłych zapachów (woda/morska bryza/świeży ogórek/cytrusy dużo bardziej do mnie przemawiają), w Warm vanilla sugar zakochałam się bez pamięci. Może nie do tego stopnia, co w mojej ukochanej bagietkowej świeczce, ale blisko.
Tym razem zakupy w Tiger ograniczyłam do parasolki i skarbonki widocznej na poniższym zdjęciu. Bardzo mi się spodobała z dwóch powodów – widać zawartość i dostęp do pieniędzy jest mocno utrudniony.. Mam w planach, gdy ta skarbonka się zapełni – kupić kolejną i odkładać dalej. Kilka pełnych skarbonek obok siebie/jedna na drugiej, będzie wyglądało bardzo fajnie moim zdaniem :)
Na koniec największy sierpniowy nabytek prosto z IKEA. Potrzebowałam czegoś, w co moglibyśmy się spakować na wyjazd do Szwecji, ponieważ pakowanie się w kilka mniejszych
toreb (mimo, że jechaliśmy samochodem), przestało mnie bawić. I tak staliśmy się posiadaczami dwóch
pomarańczowych walizek z
serii UPPTÄCKA .
W związku z tym, że nie mam w mieszkaniu zbyt wiele miejsca, bardzo podoba mi się możliwość „spłaszczenia” dużej walizki. Druga opcja pomagająca zaoszczędzić miejsce, to włożenie mniejszej walizki w większą.
To moje pierwsze w życiu walizki – jak byłam mała na kolonie jeździłam z olbrzymią torbą (którą po dłuuuuugim czasie udało mi się na szczęście zamienić na plecak), także nie mam porównania.
Mogę natomiast powiedzieć, że bardzo przypadły mi one do gustu i cieszę się, że się na nie zdecydowałam – w dużej zmieściłam wszystkie ubrania i podstawkę pod laptopa, natomiast do mniejszej trafił m.in. laptop i ciuchy na zmianę na promie.Na koniec dodam jeszcze, że duża walizka ma genialne kółka – może (dosłownie!) robić piruety na płaskiej powierzchni. Wspominam o tym, bo zdarzyło mi się kilka
razy widzieć podróżnych, którzy męczyli się z mini kółeczkami swoich ciężkich bagaży i koniec końców musieli je nieść, zamiast ciągnąć za sobą.