Wykonanie
Doba jest zdecydowanie za krótka. Czas ostatnio ucieka mi w tak zastraszającym tempie, że nie wiem nawet kiedy miną listopad. Miałam przygotowanych kilka postów i nie udało mi się wygospodarować choć jednego popołudnia, żeby je wrzucić. Czego bardzo żałuję, bo np. zupa dyniowa, którą przygotowałam na imprezę halołinową była świetna. Nie była to zupa z rodzaju dyniowa tajska z
mlekiem kokosowym, ale porządna rozgrzewająca jesienna zupa. Do jej przygotowani potrzebowałam:1 średnią
dynię3
papryki2
papryczki chilli2 ząbki
czosnku1 średnią
marchewkękawałek
selera naciowegoolej z
orzechów włoskichsól pieprz2 litry rosołumały kubek
śmietany 30%pestki z dyniPokrojoną na kawałki i oczyszczoną
dynię zawinęłam w folię aluminiową, tak samo zrobiłam z połówkami
papryk. Położyłam na blachę i piekłam, aż zrobiły się mięciutkie. Do garnka wlałam trochę
oleju (jesienią i zimą lubię potrawy z aromatem
orzechowym, ale w tej zupie nie jest to konieczne) i zaczęłam go powoli rozgrzewać, kiedy był już mocno ciepły wrzuciłam posiekany ząbek
czosnku, plastry
marchewki i
selera, żeby się zarumieniły. Wlałam do garnka rosół i dodałam kawałki dyni i
papryki, które dzięki pieczeniu ładnie odeszły od skóry. Zmiksowałam całość blenderem i zostawiłam, żeby się gotowało na małym ogniu, przej jakieś 30 min. Pod koniec wsypałam do wesoło bulgoczącej brei posiekane
papryczki chilli, trochę
soli i trochę
pieprz. Jeśli dobrze pamiętam, to chyba jeszcze dodałam
wody bo była za gęsta ( w końcu gość w dom
woda w zupę :P). Jak odrobinę przestygła to zabieliłam ją
śmietaną. Pestki był tylko do posypania.