Wykonanie
Moje doświadczenia z kuchnią indyjską nie są zbyt bogate, przyznaję się bez bicia. Jednak kilka "spotkań" z potrawami z tego regionu wspominam bardzo pozytywnie, więc chyba wypadałoby tę wiedzę poszerzyć. A piszę o tym, bo całkiem niedawno byłam na świetnych warsztatach w restauracji Ganesh na Piotrkowskiej pod szczęśliwym numerem 69 :) Ten mały lokal był pierwszym "Ganeshem" w Polsce, dziś jest ich już osiem.Warsztaty poprowadził założyciel i właściciel
sieci wraz z kucharzem i całą ekipą z restauracji pod numerem 69. Co ciekawe, większość pracowników restauracji stanowią Polacy, jednak potrawy w Ganeshach przygotowują Hindusi, dzięki
czemu możemy zasmakować w prawdziwej hinduskiej kuchni.Właściciel Ganesha, pan Tapinder Sharma, zadbał o fantastyczną atmosferę na warsztatach i muszę tutaj napisać, że jest przesympatycznym, zabawnym człowiekiem i ogólnie dawno się tak nie uśmiałam, jak na tych sobotnich warsztatach.
Serio :)Podczas warsztatów panowie pokazali nam, jak przyrządza się tradycyjną przystawkę - Onion Bhaji - takie kotleciki z pokrojonej w kostkę
cebuli, wymieszanej z
mąką groszkową i tajemniczą
mieszanką przypraw, które musieliśmy odgadnąć sami :) I prawie mi się udało, bo mój Onion Bhaji, jeśli chodzi o
przyprawy smakował prawie jak oryginał, dosypałam jednak zbyt dużo
mąki i trochę za mało
soli.Przygotowaliśmy również Naany, czyli placki z
mąki pszennej, które kształtowaliśmy trochę podobnie, jak rodowici Włosi pizzę, bo rękami ;) Choć organizatorzy przygotowali wałki, to blogery muszą przecież jak pokazał pan kucharz, a nie jakimiś prostszymi metodami, prawda? ;)Na koniec zjedliśmy pysznego
kurczaka w
szpinakowym sosie z naszymi Naanami i
ryżem basmati, popijając przepysznym
mango lassi i mam nadzieję, że na tych jednych warsztatach Ganesh nie poprzestanie i będą kolejne okazje do wspólnej zabawy przy hinduskiej kuchni. Chętnie nauczę się bardziej skomplikowanych hinduskich potraw, spodziewajcie się wkrótce na blogu eksperymentów ;) Tym bardziej, że dostaliśmy od organizatorów drobny upominek w postaci kilku przypraw, które do czegoś
będę musiała przecież spożytkować :)