ßßß
Będziemy potrzebować:500 g miodu pszczelego250 g cukru (ja używam trzcinowego, ale można dać biały)250 g tłuszczu - najlepiej 150 g prawdziwego masła i 100 g smalcu3 duże jajka (jeśli są małe, to lepiej dać 4)1 kg mąki3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej0,5 łyżeczki soli0,5 szklanki mleka50 g przyprawy korzennej (można użyć domowej lub kupnej, ale jeśli używamy gotowej, to należy dać jej trochę więcej - ok. 60 g)Miód, cukier, masło, smalec i przyprawy łączymy w garnku i podgrzewamy na średnim ogniu. Czekamy, aż tłuszcz się rozpuści, a całość będzie płynna i jednolita. Gorącą mieszankę wylewamy na mąkę i zaparzamy ją. Mieszamy drewnianą łyżką, a następnie odstawiamy do lekkiego ostygnięcia. W zimnym mleku rozpuszczamy sodę i dodajemy do ciasta wraz z solą. Ponownie mieszamy (można to robić łyżką lub mikserem z końcówką do ucierania, ale można również - po wstępnym wymieszaniu - przełożyć całość na stolnicę i zagniatać rękami). Następnie dodajemy jajka i ponownie mieszamy/zagniatamy ciasto, aż do uzyskania jednolitej konsystencji (jeśli robimy to ręcznie, dłonie można lekko natłuścić, ponieważ masa będzie się lepić). Całość przekładamy do szklanej lub ceramicznej miski i przykrywamy bawełnianą albo lnianą ściereczką. Obwiązujemy brzegi, np. gumką recepturką, a następnie odstawiamy w chłodne miejsce - może to być dolna półka lodówki, balkon (jeśli nie ma mrozu!) lub piwnica.Najlepiej jeśli tak przygotowane ciasto leżakuje ok. 4-6 tygodni. Jednak jeśli o pierniku przypomnieliśmy sobie zbyt późno, tak jak ja w tym roku, powinny wystarczyć mu dwa, chociaż to już absolutne minimum. O dojrzewającym cieście przypominamy sobie dopiero na 7 do 4 dni przed świętami, ale obiecuję, że instrukcje, co z nim zrobić, pojawią się na tydzień przed Bożym Narodzeniem.