Wykonanie
Nie pamiętam dokładnie kiedy byliśmy w Ganesh ostatni raz :(Nasza pierwsza wizyta była w czasie juwenalii PŁ, gdy po kabaretach zgłodnieliśmy i wybraliśmy się na Pietrynę poszukać jakiegoś żarcia.Nie spodziewałam się, że tyle będzie ludzi i moje niezdecydowanie osiągnie szczytu...Przeszliśmy Piotrkowską od Placu Wolności do prawie samej Piłsudskiego ;) ale w końcu wróciliśmy posłuchać trochę koncertu w Lizard Kingu, a że naprzeciwko jest Ganesh, to tam usiedliśmy...Nigdy nic nie
jadłam z takiej kuchni, więc stwierdziłam, że sławne
curry z
kurczakiem będzie ok.A zamówił oczywiście coś najbardziej
ostrego co się dało, ale też z
kurczakiem ;)Ale wróćmy do tego wypadu.Tym razem zamówiłam
kurczaka w sosie
Masala z plackiem Naan, A wziął chyba
baraninę curry z
ryżem ;)Ja całkiem zadowolona ze swojego wyboru, pamiętajcie, że dopiero poznaję ta kuchnię i do tego w warunkach
polskich restauracji...A narzekał na
baraninę, no cóż wydaje mi się, że to specyficzne
mięso. Ja ją bardzo lubię i ta była całkiem ciekawie doprawiona, jak to A stwierdził, "nie śmierdziała mokrą wełną" ;)A tutaj zdjęcie naszego stolika;)
Restauracje chętnie odwiedzę jeszcze raz, choć obsługa mogłaby się trochę bardziej starać. Pani nie do końca wiedziała jak mi doradzić, gdy poprosiłam ją o coś charakterystycznego dla tej kuchni, ponieważ dopiero zaczynam przygodę z tymi
smakami, Dopiero jak określiłam, że nie chcę nic bardzo
ostrego i chce
mięso, nie
serki to jakoś sobie poradziła ;) Za to przy pierwszej wizycie kelnerka była oschła ale nie chamska..Wystrój całkiem fajny, super klimat plus podawanie dań w tych fajnych miseczkach ;)Całość oceniam na 9/10.Polecam odwiedzić samemu i się przekonać.Strona tutaj .