Wykonanie
Nadchodzi taki dzień w życiu każdej mamy. Dzień w którym przestaje karmić piersią. Jedne robią to szybciej, drugie później, jeszcze inne wcale nie zaczynają karmić piersią. Odstawienie od piersi bywa trudne, czasem dziecko samo z niej rezygnuje, a czasem decyzję za dziecko muszą podjąć rodzice. Ja moją córeczkę karmiłam 14 miesięcy- czyli całkiem długo i całkiem niedawno ją odstawiłam. To była moja decyzja- miałam już dosyć, ale o dziwo, Iga zniosła to zdecydowanie lepiej ode mnie :) Potrzebne było wsparcie
męża, który tłumaczył mi, żebym się nie martwiła, że owszem jeden etap mojego macierzyństwa się skończył, ale to żadna tragedia. Ja tam zwalam moje rozchwianie na huśtawkę hormonalną, przecież w końcu prawie po dwóch latach mój organizm wraca do równowago sprzed ciąży.Przestałam karmić parę dni po powrocie z urlopu, nie chciałam robić tego na wyjeździe, żeby Iga lepiej to z niosła. W związku z tym ominął mnie jeden urlopowy rytuał :) A mianowicie pijany
arbuz :)Potrzebujemy:
ArbuzaKilku rodzajów słodkich
melonówZielonych
winogronCytrynyCzerwonego WermutaListków
miętyZ
arbuza i
melonów robimy kulki. Człowiek wtedy jest cały w soku, najlepiej robić to w upalny dzień po za domem- jest zdecydowanie mniej sprzątania jak sok
kapie na trawę, a nie na podłogę w kuchni. Kulki wrzucamy do dużej miski, dodajemy umyte
winogrona, sok
cytryny, zalewamy
wermutem, dodajemy pozostały sok z
arbuza i
melonów. Mieszamy, posypujemy świeżymi listkami
mięty i wstawiamy do lodówki na parę godzin.Teraz idziemy wykąpać się w jeziorze i czekamy do wieczora, żeby nalać sobie kulki z
winem do szklanki i delektować się smakiem, wcale nie czując
alkoholu :)Postanowiłam, na pocieszenie po przerwanej laktacji, zrobić domową wersję tego deseru.A tu kłopot za kłopotem. Nie znalazłam
melonów,
winogron, a nawet
mięty! Niezrażona zrobiłam oszczędną wersję z samego
arbuza,
cytryny i
wermuta. Wypiliśmy z mężem wieczorem po małej szklance, ale nie było to tak dobre jak wersja urlopowa. Przerzuciłam pozostałą część do plastikowego pojemnika z przykrywką i zamroziłam.Następnego dnia udało mi się kupić
miętę. Wyjęłam pudełko z zamrażalnika, i położyłam na godzinę do lodówki, żeby się trochę odmroziło.
Potem przełożyłam do szklanek i ozdobiłam listkami
mięty… Było genialne :) Taki
alkoholowo-
arbuzowy sorbet z delikatną
ziołową nutą, do tego posmak
mięty…
To pozwoliło mi pogodzić się z tym, że moja córeczka nie jest już maleńkim niemowlaczkiem, ale jest już po prostu małym dzieckiem, które dalej lubi się przytulać do swojej mamusi:)