Wykonanie
            
Po olbrzymim sukcesie jakim cieszyły się u nas suszone 
schaby, przyszła kolej na suszoną 
karkówkę. Przygotowałam ją na bazie mojej ostatniej wersji suszonego 
schabu, który najbardziej nam odpowiadał smakiem. Karkóweczka wyszła przepyszna, a najlepsza była pod koniec, tak po miesiącu, gdy już niewiele jej zostało. Dla mnie takie 
wędliny dojrzewające, czym dłużej dojrzewają, leżakują tym są smaczniejsze. Uwielbiamy je już takie bardzo wysuszone, praktycznie twarde jak skała. Wówczas kroimy je bardzo cieniutko (idealnie sprawdza się wówczas maszynka do krojenia), czym cieniej tym lepiej. W takim cieniutkim plasterku jest cały smak, poezja smaku ... U mnie takie 
wędliny zajada z wielkim smakiem cała Rodzinka. Właśnie dzisiaj wstawiłam do garnka z zalewą kolejny 
schab (w jeszcze innej wersji), tym samym uświadomiłam sobie, że nie zamieściłam jeszcze przepisu na karczek, po którym pozostało już tylko wspomnienie.Składniki:- kawałek świeżej, najlepiej wąskiej 
karkówki bez kości (u mnie 1,7kg)- 1,3l 
wody źródlanej lub filtrowanej- 130g 
soli himalajskiej lub morskiej (zwykłej trochę mniej)- 
ziele angielskie (ok.6 kulek)- 
pieprz w ziarnach (ok.6 szt.)- 2-3 
liście laurowe- 2 ząbki 
czosnku- cienka, nieużywana podkolanówka- garnek z przykrywką (najlepiej podłużny)W gorącej wodzie rozpuścić 
sól, dodać 
ziele angielskie, 
liście laurowe, ziarna 
pieprzu i zamieszać. Po kilku minutach dodać zmiażdżone (przeciśnięte przez praskę) ząbki 
czosnku, zamieszać i odstawić do wystudzenia.
Karkówkę umyć, obsuszyć dokładnie ręcznikiem papierowym.Do garnka wlać część zalewy, włożyć 
mięso i zalać pozostałą zalewą. 
Mięso musi być całe przykryte (znajdować się pod 
wodą). Garnek przykrywamy pokrywką i wstawiamy do lodówki na całą dobę. Po 12h można 
mięso w garnku przewrócić na drugą stronę.

Po 24h 
mięso wyjmujemy z garnka, obsuszamy dokładnie ręcznikiem papierowym, 
wodę wylewamy, a wnętrze garnka również wycieramy. Wytarte, suche 
mięso przekładamy z powrotem do garnka, przykrywamy i odstawiamy na kolejną dobę do lodówki. Po 24h czynność powtarzamy, tzn. wyjmujemy 
mięso z garnka, obsuszamy ręcznikiem papierowym, garnek wycieramy również wewnątrz, 
mięso odwracamy na drugą stronę i umieszczamy z powrotem w lodówce. Trzeciego, czwartego i piątego dnia postępujemy tak samo, zawsze 
mięso wycieramy, przekładamy na drugą stronę i umieszczamy z powrotem w lodówce.

Szóstego dnia 
mięso wyjmujemy, obsuszamy i umieszczamy w cienkiej podkolanówce. Zawiązujemy ją na obydwu końcach i wieszamy w przewiewnym miejscu. Suszymy 
karkówkę przez kolejne 14 dni, codziennie przewieszając ją do góry nogami. U mnie 
wędliny suszą się zawsze na szafce w kotłowni. Jest tam w miarę ciepło, no i przewiewnie, ale można również suszyć w kuchni.

Tak po 2-3 dniach proponuję poodrywać podkolanówkę od podsuszonego lekko karczku, później będzie to trudniejsze, a w tym czasie odejdzie lekko.Po 14 dniach suszenia nasz baleronik jest już gotowy do spożycia, jednak ja odstawiam go jeszcze min. na kolejne 14 dni do lodówki, już bez podkolanówki, gdzie jeszcze się dosusza. Nam najbardziej smakował tak po miesięcznym dojrzewaniu w lodówce,wówczas dostał taki bardziej szlachetny smak, jak włoskie suszone 
wędliny. Był przepyszny...Biały nalot, jaki tworzy się na 
wędlinie nie jest pleśnią, po prostu w miarę suszenia wytrąca się z niej 
sól.







Smacznego ;-)