Wykonanie
Ledwo ruszyłam dziś do pracy, a tu słyszę z
radia, że "ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy" - to Grechuta kolejny raz próbuje mnie przekonać, że nie warto skupiać się na tym co tu i teraz, ale patrzeć w przyszłość w poszukiwaniu odpowiedzi, które nas ukształtują i zweryfikują... piękne... więc
jadę i rozmyślam - istotnie jest w tym sens, w końcu czy nie po to podejmujemy teraźniejsze działania, by z czasem rozkoszować się ich efektami (albo co równie realne - wnioskować z błędów)? Ale czy te same słowa nie dają w jakiś sposób złudnej nadziei? I nagle jak wielki gong wyrywa mnie z zadumy głos Piaska oznajmiający światu, że to co najlepsze może stać się dzisiaj... więc jednak stawiamy na teraźniejszość... ten nie
daje złudzeń, ale każe napawać się tym, co w zasięgu rąk i możliwości .. i tak sobie myślę, że chyba sama zacznę coś pisać ;-) przecież najlepsze jest to co moje - życie kobiety coraz pewniej stąpającej w czwartej dekadzie życia, to teraz dzieje się to co najlepsze, najpełniejsze, co
daje siłę i energię... a
póki nie poddaję się wszelkim przeciwnościom
będę czekać na przyszłość, by stwierdzić, że zawsze jest jakieś teraz - najlepsze i najpełniejsze... bogatsze o doświadczenia z teraz...A teraz deser - zaskakujący i przewrotny...SKŁADNIKIPanna cotta:300 ml
śmietanki 30%300 ml
mleka1
galaretka w czerwonym kolorzeSos:100 ml
śmietanki 30 %1/3
czekolady mlecznej1/3
czekolady gorzkiejsproszkowane
chili (2 porządne szczypty)
Śmietankę i
mleko zagotowujemy, zdejmujemy z ognia, a następnie w gorącym płynie rozpuszczamy
galaretkę. Rozlewamy do foremek, a gdy wystygnie wstawiamy do lodówki by stężało.
Śmietankę na sos zagotowujemy, a następnie dodajemy połamane
czekolady i gotujemy jeszcze przez chwilę aż masa zgęstnieje. Na koniec dodajemy
chili i dokładnie mieszamy.
Talerzyk smarujemy sosem, foremkę z panna cottą zanurzamy w naczyniu z gorącą
wodą (na chwilę, żeby łatwiej odeszła od ścianek foremek) i wykładamy na sos, wierzch polewamy sosem.Delikatny smak panna cotty doskonale koresponduje ze słodko - pikantnym sosem... zaskakująco pyszne!P.S.Ja wymyśliłam sobie różową panna cottę, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby Wasze miały także inne kolory.Panna cotta przygotowana w ten sposób tzn. z
galaretką jest trochę sztywniejsza niż ta tradycyjna, ta z
żelatyną.
Z tej proporcji wychodzi 2 - 3 porcje.