ßßß Cookit - przepis na Jak rzucić palenie, zarobić fortunę i nie przytyć?

Jak rzucić palenie, zarobić fortunę i nie przytyć?

nazwa

Składniki

Wykonanie

No jak? Bo ja nie mam zielonego pojęcia.........
Właśnie mija 2 lata jak przestałam palić i pomyślałam, że warto o tym wspomnieć, bo łatwiej będzie mi zapamiętać. Teraz to jest jeszcze łatwe, ale za 7-8 lat będę się zastanawiać, czy minęło 6 czy 9 lat? Wtedy zerknę do bloga i jak na tacy będę miała podane wszystkie szczegóły. Tak, tak Blog to świetny sposób na sklerozę. Nie odpowiem wam na pytanie jak rzucić palenie, bo nigdy nie rzucałam. To palenie rzuciło mnie, wzięło i odeszło w siną dal. Najpierw zaczęłam się łapać na tym, że papierosy zaczynają mi śmierdzieć, czuje dym we włosach, ubrania śmierdzą, nawet koc w salonie śmierdzi. I tak dzień po dniu jakoś przestały mi papierosy smakować. Wstałam któregoś poranka, zapaliłam papierosa i zgasiłam po dwóch machach, wyniosłam popielniczkę i od tamtej pory nie zapaliłam już więcej. Przez te dwa lata nie miałam ochoty nawet na małego macha, a paliłąm dużo, bo ponad paczkę papierosów dziennie.
Na początku nie przeszkadzał mi dym, pozwalałam Sznupkowi palić w domu, jednak po jakimś miesiącu zmieniło mi się to kompletnie. Sznupek został z papierosami wyeksmitowany na podwórkowy taras, wszystkie popielniczki zostały wyrzucone do śmieci. Zaczęła się między nami zimna wojna. Sznupek się buntował i nie chciał palić na zewnątrz, bo przecież najlepiej smakuje papieros przy komputerze. Ja dostawałam białej gorączki jak tylko wyczułam zapach dymu. Dużo czasu i wody kolońskiej upłynęło zanim doszliśmy do porozumienia. To znaczy musieliśmy dojść do porozumienia, bo inaczej wszystkie oszczędności poszłyby na perfumy, dezodoranty i wody kolonskie, bo nagle się okazało, że Sznupek stał się namiętnym użytkownikiem wszelakich wód zapachowych. A że Sznupek umiaru nie ma w niczym, to i w tym też. Psikał wszystko co się dało, poduszki, zasłonki, dywan, ściereczki w kuchni i kapcie w przedpokoju, tylko po to, żeby ukryć fakt, że sobie zapalił jednego podczas mojej nieobecności. Ja dostawałam szału, że palił, a później kładłam się z bólem głowy i drapaniem w gardle od tej całej chemii.
Tak na Sznupka naciskałam, że poszedł się zarejestrować do naszego farmaceuty, że chce rzucić palenie. Szkocja ma bardzo dobry program dla palaczy i wszystkie pomoce, typu gumy do żucia, plastry, tabletki i psikacze są przez pierwsze trzy miesiące za darmo. Po wstępnych oględzinach nasza sympatyczna Pani podarowała Sznupkowi całą reklamówkę ulotek i produktów. Dostał plastry na noc i płyn do psikania języka w aerozolu na dzień. Czołgista Sznupek wytrwał jeden dzień, ale jaki to był dzień! Kochani! To trzeba było widzieć! Dwa razy prawie umarł dławiąc się podstępnym psikadełkiem, dwa razy sparaliżowało mu język, dwa razy się rozstawaliśmy i dwa razy pakował walizki. Jako że pakowanie walizek nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, sięgnął po bardziej drastyczne środki - PRZESTAŁ JEŚĆ- stwierdzając, ze i tak nic nie czuje przez to psikanie języka, więc nie widzi sensu.
W tym momencie to ja się poddałam, bo jak to? Sznupek niedelektujący się moimi obiadami? Niezajadający moich pyszności z radością? Moja kucharska duma tego nie zniosła. Już nie marudzę, żeby rzucał na siłę palenie i nie robię scen jak wyczuję zapach papierosów. Sznupek już się przyzwyczaił do palenia na zewnątrz i zawsze porządnie wywietrzy przed moim przyjściem do domu. Perfumy bezpiecznie stoją na półce, mnie nie boli głowa, a Sznupek się nie stresuje jak nastolatek. Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że jemu tez przejdzie ochota na dymka. Na razie cieszy mnie to, że nie pali już przed komputerem jeden za drugim, albo drugi za pierwszym, jakby rzekł mój Osobisty Rodziciel.
Zawsze słyszałam- zobacz ile ty przepalasz- policz sobie ile byś zaoszczędziła nie paląc- przecież papierosy w Wielkiej Brytanii cię zrujnują - rok nie palenia i kupisz sobie "wypaśny" samochód - rok nie palenia i pojedziesz na Bora Bora. No to skoro tak wszyscy mówią, to znaczy, że tak jest i już niebawem będę bogata, jeszcze jakby Sznupek rzucił palenie, to może zaczęłabym się rozglądać za jakąś willą z basenem na Arubie. No ale dobrze, nie bądźmy zachłanni , jak na razie niech będzie ten samochód i Bora Bora. Wyluzowana i spokojna zasiadłam na sofie w oczekiwaniu na spływające na mnie bogactwo, w miedzy czasie robiłam sobie i Sznupkowi drobne przyjemności, bo przecież mnie stać, na fajki nie wydaje. A to nowe pluszowe kapciuszki w cenie paczki papierosów, a to 3 pary dżinsów w cenie 2 paczek papierosów, a to 5 książek kucharskich w cenie 5 paczek papierosów, a to opakowanie lodów za paczkę papierosów, a to nowe biurko dla Sznupka za 10 paczek moich niewypalonych fajek. Zdrowy rozsądek ogłupiały od nadmiaru świeżego powietrza też się dał oszukać, bo bez oporów zgadzał się na taką rozrzutność. Po miesiącu okazało się, że lepiej byłoby, dla mojego portfela, gdybym zaczęła palić z powrotem. No, ale to przecież pierwszy miesiąc i dalej będzie już tylko lepiej. Na szczęście rozrzutność i przeliczanie wszystkiego na paczki papierosów szybko mi przyszło, co uratowało nas od kompletnego bankructwa. Mimo, że się opanowałam to dwa lata mijają, a ja wciąż czekam na mój "wypaśny" samochód i wczasy na Bora Bora.
A więc jak widzicie fortuny mi nie przybyło, ale za to kilogramów- oho!- to tyle, że mogę obdarować nimi pół afrykańskiej wioski. Ja nawet nie wiem kiedy? Chyba byłam tak zajęta wypatrywaniem tych wczasów na Bora Bora, że nie zauważyłam jak mnie coś w boki wchodzi bezszelestnie. Dodać muszę, że ja zawsze grubasek byłam, ale udało mi się nad tym zapanować jakieś 5 lat temu i doprowadziłam się do całkiem miłego dla oka stanu. Podstępne te kilogramy strasznie! Niby nie jadłam więcej, ale zapewne częściej, niby nie miałam ciągotek do łakoci, ale tez nie odmawiałam sobie. Teraz zabawę z pozbywaniem się kilogramów rozpoczęłam na nowo i różnie z tym jest - raz na plus raz na minus - zależy od pory roku i wielkości lustra.
Tak czy siak cieszę się ogromnie, bo mimo braku fortuny i paru kilogramów w nadmiarze, najwięcej zyskało moje zdrowie, płuca i serce, a to jest przecież w życiu najważniejsze, zaraz po szczęściu i dobrym jedzeniu:) Więc trzymajcie Kochani kciuki, żeby już nigdy nie zachciało mi sie sięgnąć po papierosa i żebym za jakiś czas chwaliła się następną rocznicą "niepalenia" wklejając Wam moje zdjęcie w "wypaśnym" samochodzie, w seksownym bikini nadając z Bora Bora:)
Źródło:http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.com/2013/08/jak-rzucic-palenie-zarobic-fortune-i.html