Wykonanie
Gdy zaczęłam wkraczać w dorosłość zauważyłam, że coraz większą wagę przywiązuję do minimalizmu. Poczułam, że większą wartość ma dla mnie jakość, a nie ilość. Przeniosło się to również do kuchni i postrzegania niektórych produktów. Jedną z pierwszych ofiar, na które zapolowałam był
ser, a dokładniej – podpuszczkowy (czyli potocznie zwany
ser pleśniowy).
Zawsze traktowałam go jako dodatek do kanapek, na których piętrzyły się
wędliny,
pomidory,
papryki,
sałaty i inne dobrodziejstwa. Niestety traciłam przez to cały smak
sera, ponieważ był on zdominowany przez całą resztę kanapkowych towarzyszy. Bohaterem dzisiejszego wpisu jest
Camembert, bo to przy nim nauczyłam się prostoty w kuchni. Zauważyłam, że wystarczy kieliszek dobrego
różowego wina i kawałek białego bądź kremowego przysmaku.
Ser ten (podobnie jak moja ukochana Gorgonzola) potrafi wydobyć smak
wina w bardzo wyrafinowany sposób. Słodkość
napoju łączy się z bardzo neutralnym
serem tworząc mieszankę godną studentki dziennikarstwa.
Lubię wyciągać z
sera wszystko co najlepsze, dlatego też dopieszczam jego smak różnymi dodatkami. Sięgam wtedy po
konfiturę z
żurawiny czy pastę z
pomidorów, a dokładniej CHATNI. Czym jest ta zabawna nazwa? Czatni to po prostu smakowite
konfitury na bazie
owoców, warzyw, prawie zawsze z dodatkiem
cebulki,
octu, mieszanki orientalnych przypraw, o nutach słodko-pikantnych, nieco cierpkich. Dzięki Manufakturze wyrobów naturalnych Luks Pomada, miałam okazję wypróbować kilka z nich. Do ukochanego
camemberta wybrałam smak korzennego
pomidora i nie pożałowałam.
Pomidorowy Czatni to połączenie słodko - kwaśnych
pomidorów z karmelizowaną
cebulką, przyprawionych aromatycznym
cynamonem, pikantnym
chilli, wonnym
imbirem,
jagodami jałowca i innymi
ziołami, których nie odkryłam.Czy coś mnie zaskoczyło w tym połączeniu? Chatni połączone z
serem jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki pokazało swoje prawdziwe oblicze. Zrozumiałam, że jego kwaskowatość jest celowa, a sam w sobie niekoniecznie musi smakować.Lekkość i puszystość
sera połączona z wilgotnością pomidorowej pasty to najlepsza mieszanka na jesienną chandrę. No, nie zapominajmy o dobrym
winie ;)
Szkoda tylko, że nasze
camemberty mają niewiele wspólnego z tymi oryginalnymi. Miałam okazję jeść prawdziwy
ser pleśniowy Le Rustique, którego zapach odpychał nawet mnie.
Ser leżakował w piwnicy, ponieważ nikt nie chciał go trzymać w lodówce. Smak wynagradzał wszystkie niedogodności, jednak uczynił rzecz niesamowitą. Miesiąc po przygodzie z
serem poczułam, że brakuje mi w domu tego charakterystycznego francuskiego zapachu.
Lubicie
sery pleśniowe? Jeśli tak to jak je przyrządzacie? Już niedługo na blogu przepis na nieco kaloryczną przekąskę z wykorzystaniem
camemberta.