ßßß
Ingrediencje:około 0,5 kg owoców pigwowca (po pokrojeniu wyszły z tego 2 szklanki)1 szklanka cukru0,5 litra spirytusu 95%0,5 litra wodyOwoce należy umyć, pokroić na ćwiartki i wybrać z nich pestki. Później posiekać je na drobną kostkę, zasypać cukrem i odstawić na tydzień do lodówki, żeby puściły sok. Następnie zalać je spirytusem i odstawić na około miesiąc w ciepłe miejsce (w zamkniętym naczyniu). Teraz zlewamy spirytus, a owoce zalewamy wodą. Po kilku dniach zlewamy wodę, łączymy ją ze spirytusem i odstawiamy jeszcze na parę dni.Nadszedł czas na pierwszą degustację – czy aby nie mdła? Najlepiej skonsultować z kimś smak nalewki – wiadomo, że gust jest rzeczą indywidualną i dopiero dzięki takim konsultacjom można uzyskać uniwersalny, odpowiadający wszystkim zainteresowanym produkt.Jeśli po konsultacjach coś zostało, można ewentualnie poprawić smak nalewki: gdy nalewka jest za kwaśna – dosyp cukru, a jeśli wyszła zbyt słodka, można ją rozcieńczyć (byle nie wodą – najlepiej czystą wódką), albo dodać soku z cytryny.
Po kolejnych paru dniach na dnie butelki osadzi się osad (jeśli damy mu szansę). I tu są dwie szkoły: pierwsza zawiera się w jednym zdaniu: „przed użyciem wstrząsnąć”, a druga jest dla zwolenników klarownych nalewek: wystarczy przelać delikatnie nalewkę do drugiej butelki. Ostatnio dowiedziałem się, że ten proces nazywa się dekantacja(szkoda, że nie miałem rurki, to dopiero byłaby zabawa). Oczywiście nie należy wylewać tej resztki z osadem – w końcu same witaminy tam zostały, prawda? :)