Wykonanie
Cześć i czołem, kluski z rosołem! :)Zimno! Jeju. Normalnie zrobiło się zimno. Oczywiście, kiedy w końcu zachce Ci się wstać, żeby zrobić sobie gorącą
herbatkę (ostatnio nadużywam yerba mate - nie
róbcie tego w domu ;) ) i owinąć się w ciepły koc, to nie ma tragedii. Ja niestety jeszcze do takiego stadium nie dojrzałam :DDzisiaj będzie na słodko. W sensie: przepis na słodko.Otóż zdarzyło się tak, iż pewna przemiła eM. postanowiła zrobić maślane ślimaczki. Kiedy to usłyszałam, złapałam za aparat i wspierałam ją (mentalnie) w wykonaniu pyszniutkich słodkości. Oto rezultaty :DSkładniki (zaczerpnięte z bloga, którego nazwy niestety nie umiem przywołać ;/):3,5 szklanki
mąki (u eM. tortowa)0,5 szklanki
cukru (ale nie oszukujmy się -
cukru nigdy za dużo! :D )
drożdże (20g - to chyba całe opakowanie, c'nie?)0,5 łyżeczki
soli (u eM. taka szczypta w sam raz)2
jajkacukier waniliowy (albo esencja, której nie posiadamy na składzie; w razie czego 1/2 łyżeczki)
masło (110g) - tutaj:
margaryna :D
dżem z czarnej porzeczki (może być też malinowy albo
truskawkowy albo
jagodowy albo inny taki ulubiony, a ciemny)Do roboty!
Podgrzewamy mleczko, dodajemy do niego
drożdże, łyżeczkę
cukru (bo
drożdżaki bardzo go lubią ;) ) i dokładnie łączymy składniki ze sobą. Odstawiamy na jakieś 10 minut w cieplutkie miejsce.W międzyczasie roztapiamy
margarynę (czy tam
masło) i studzimy.
W misce mieszamy ostudzoną
margarynę,
jajka,
mleko, a następnie dodajemy resztkę
cukru,
cukru waniliowego i
sól. Bardzo dokładnie mieszamy (może być mikserem).
Po jakichś 5 minutach mikserowej
magii, tworzy się takie COŚ. Przykrywamy więc takiego Cosia ściereczką (albo folią) i zostawiamy delikwenta na przemyślenie swojego zachowania na jakąś godzinę - niech wyrośnie :D
Gotowe ciasto rozwałkowujemy (prawdopodobnie będzie potrzebna spora ilość
mąki, żeby nie przykleiło nam się na dobre do wałka :) ), wycinamy kawałki, smarujemy
dżemem i zawijamy.UWAGA. To tylko propozycja, jak ma wyglądać formowanie ślimaczków. Zapewne wielu z Was ma własną, niezawodną metodę ;p
To jest pierwsze ślimaniątko eM. :)Będzie ich dużo więcej :DGotowe
mięczaki usadzamy na blachę, a
potem wstawiamy do nagrzanego pieca (200st.) na ok. 20 min. NIE SPALIĆ :D
Te, tu o, zostały oblane lukrem (były grzeczne i im się należało ;).Smacznego, Kochani!Buziaki,A.Chyba jakaś chora tradycja mi się narodziła z tymi ,,peesami", ale nic to. Zawsze mam coś dodatkowo do powiedzenia.PS Pod kocem jest rzeczywiście dużo cieplej! :DPa!