Wykonanie
Czekałam, czekałam i nie wyczekałam. Na rynku pojawiły się pierwsze węgierki. Nie
dajcie się zwieść namowom sprzedawców w sezonie letnim, gdyż prawdziwa węgierka dojrzewa i nadaje się do zbioru od połowy września do końca października. To, co znaczna część sprzedawców nazywa "węgierkami" w lipcu, zazwyczaj jest śliwą o znaczącej nazwie "prezydent". Moja jest niby kolejną "węgierką", ale brakowało jej typowego szarawego nalotu...Dlatego mimo prawidłowego dla niej czasu zbiorów, to chyba nie ona ;/
Na razie kupiłam niecałe 1,5 kg. Na większy zakup i czas powideł poczekam jeszcze 2-3 tygodnie, kiedy
śliwki złapią pierwsze wieczorne przymrozki.Z moich
śliwek zrobiłam
nalewkę- mocną,
bursztynową i słodziutką. Co roku robię 2-3 butelki, aby część wypić w zimowe wieczory. Reszta leżakuje i "dojrzewa"...mhmmmSkładniki na 1,5l
nalewki:1,2kg węgierek1litr
spirytusu1kg
cukru+ 0,5l
wódki do "rozcieńczenia" po 6tygodniach leżakowania.
Owoce myjemy, kroimy na pół i wydrążamy pestki. Wkładamy do dużego słoja i zasypujemy
cukrem. Do słoja zawsze wkładam kilka pestek bo nadają goryczki. Bez nich, to nie to samo!Zasypane
owoce cukrem od razu zalewamy
spirytusem, zakręcamy mocno słoik i wstrząsamy całość. Słoik odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce na 6 tygodni. Do czasu rozpuszczenia całego
cukru, codziennie nim delikatnie trzęsiemy.
Po 6 tygodniach odsączam
owoce, wlewam 0,5l
czystej wódki i całość filtruję przez bezzapachowe chusteczki higieniczne.
Nalewkę rozlewamy do butelek.U mnie na zdjęciu
nalewka zeszłoroczna :)