Wykonanie
Muszę powiedzieć to głośno - bywa, że wstydzę się za rodaków. I jest mi z tym źle.Żeby nie było - nie wstydzę się bycia Polką. Mieszkam w Danii już prawie pięć lat, i bardzo mi się tu podoba. Lubię podejście
Duńczyków - są spokojni, zawsze mają czas, nie spieszą się. Są bardzo tolerancyjni - nie oglądają się na ulicy nawet za najdziwniej ubranymi ludźmi, nie zaglądają w odsłonięte okna, nie obchodzi ich, jakiej jesteś orientacji i jaką religię wyznajesz. Są też bardzo mili i otwarci na obcokrajowców - przez te pięć lat spotkałam naprawdę niewielu, którzy byli nieprzyjemni tylko dlatego, że przyjechałam z innego
kraju. Rodzina C. jest dla mnie bardzo miła, wykazują się nieustającą cierpliwością do mojego szkaradnego duńskiego. W urzędach, chociaż dukam niemiłosiernie,
panie z okienka starają się mnie zrozumieć. Doceniają, że próbuję. I to mi wystarcza, żeby próbować znowu. Choć wiem, że moja gramatyka kuleje, a wymowa szwankuje, doceniam ich starania. Każdy komplement motywuje mnie do dalszej pracy, do doskonalenia.Jednak polityka Danii, jako
kraju, zaczyna się zmieniać. Nie chcą nowych obcokrajowców. I wiecie co? Ja im się wcale nie dziwię. Też bym nie chciała.Wiele osób wykorzystuje bardzo dobre zaplecze socjalne. Przyjeżdżają, pracują pół roku, ściągają tu całe rodziny i żyją na zasiłku. Kradną. Sprawiają, że Duńczycy czują się nieswojo w swoim własnym
kraju. A tak być nie powinno.Wczoraj poszłam na zakupy do mojego małego marketu. Chwilę po mnie wpadło czterech Polaków, wysokich i szerokich, w siedemdziesięciu pięciu procentach łysych. Krzyczeli do siebie przez pół sklepu, kupili nieprawdopodobne ilości
wódki, a
język, jakim się posługiwali, nawet mnie przyprawił o lekką palpitację. Dziękowałam Bogu, że nikt ich nie rozumie. Dzieci przed nimi uciekały, a dziewczyna w
kasie spojrzała na mnie z porozumiewawczą miną mówiącą: Kto ich, u licha, wpuścił do naszego
kraju...?No tak... Tylko, że ten
kraj nie jest mój. Nie tak jak jej. A też bym chciała popatrzeć na nich tak krytycznie, bezlitośnie. A nie
mogę. Bo to też Polacy...W takich razach wstydzę się za nich ogromnie. No bo jak to tak...? Przez to te wszystkie stereotypy, które sprawiają, że ja mam w życiu ciężej. Tak! Bo choć nigdy w życiu nic nie ukradłam, jestem ułożona, nie oszukuję i ciężko pracuję, patrzą na mnie podejrzliwie, bo jestem Polką. A Polacy to to i tamto . Ja nie, ale kogo to obchodzi...?Chyba brzmię niekonsekwentnie. Jako osoba prywatna, nie mam problemów z
Duńczykami. Natomiast jeśli chodzi o pracę... O, długo by pisać. Ze względu na polskie nazwisko mam często przechlapane, bo ludzie pewne rzeczy zakładają z góry. A ja
potem muszę się z tym mierzyć, tłumaczyć, wyjaśniać i przepraszać. Chociaż nic złego nie zrobiłam.Polacy na emigracji - ogarnijcie się! Zachowujcie się przyzwoicie, a nie jak banda skończonych idiotów i prostaków. To może pomóc, nie tylko mi.Uff... Ale się wyżaliłam.Żeby Wam te moje bardzo osobiste wywody osłodzić, mam pyszny
krem czekoladowy. Mus właściwie. Delikatny, słodki, intensywny. Zdrowy, bo bez
cukru, za to z
miodem,
kakao i
awokado. Jest delikatny i lekki, i naprawdę pyszny. I wcale nie czuć, że zdrowy.Spróbujcie koniecznie.
Mus czekoladowo-
bananowy z
awokadoSkładniki:(na 2 niewielkie porcje)1
awokado1
banan1 łyżeczka
soku z cytryny1 łyżeczka ekstraktu z
wanilii2 łyżeczki
miodu3 łyżki
kakaododatkowo:1 łyżeczka
kakaoWszystkie składniki dokładnie zmiksować blenderem na gładką masę. Przełożyć do szklanek, schłodzić w lodówce 30-60 .Przed podaniem oprószyć
kakao.Smacznego!Chyba jestem trochę nadwrażliwa, dzisiaj bowiem miałam egzamin, i teraz się lekko stresuję. I
będę przez kolejne trzy tygodnie, bo tyle się czeka na
wyniki. Edukacja jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach, zdecydowanie...